Himi - 2013-06-01 01:07:38

x x x



Co ciekawego nastolatek może robić w piątkowy wieczór? Właściwie to rówieśnicy Himitsu, tak na 90% pewności, właśnie teraz bawią się na jakiejś domówce, bądź ewentualnie "zgonują" już przy kolejnej butelce sake. Jego nie kręciły takie zabawy. Poza tym miał słabą głowę. To był cholerny minus. A i jeszcze po procentach rozdawał każdemu naokoło całusy i był bardzo chętny do striptiz. Tak więc imprezy ze znajomymi, np. z klasy po prostu odpadały. Wolał zakręcić się przy dobrze znanych mu klubach, poznać kogoś ciekawego. Niekoniecznie poznać go...dogłębnie. Ot, zwykła rozmowa czasem mu wystarczyłam. Nie był aż tak napalonym nastolatkiem w którym buzowały hormony i nadstawiał się każdemu w dark roomach. Niee. Chłopak opuścił właśnie jeden z lokali, rozglądając się ciekawie po okolicy. Nawet na ulicach było sporo osób.
Jest to praktycznie dzielnica neonowych szyldów, głośnej muzyki i gejów. Od klubu do klubu "roi" się od transwestytów, młodych gejów czy tych z dłuższym stażem. Niekiedy mężczyźni trafiają tu przypadkiem, bądź wodzeni są ciekawości. Jednak są i tacy, którym nie pasuje taki styl bycia - a prościej mówiąc homofoby. Nie raz, nie dwa wszczynali tu bójki i robili dużo hałasu o nic. Awanturnicy o niewyparzonych buziach, którzy szczerze nie znosili homoseksualistów, nie powstrzymujący się nawet od rękoczynów. Himitsu nawet największemu wrogowi nie życzyłby chyba spotkać tych idiotów sam na "sam".

Cesar - 2013-06-01 11:33:28

Chodzenie do klubów pełnych młodych, napalonych gejów stało się w jakiś sposób rzeczą zupełnie normalną, toteż Cayer nie zauważa żadnej różnicy pomiędzy nimi, a tymi heteryckimi. Przynajmniej na początku, bo przecież ze swoim osobliwym wręcz podejściem do kobiet, szybko musiałby stamtąd wyjść. Nie zmienia to jednak zupełnie faktu, że coś co na świecie wciąż jest postrzegane jako swoistego rodzaju dewiacja, dla Cesara w żaden sposób się tam nie zalicza - mało tego - mężczyzna pokazuje to na każdym kroku. Na pewno nie jest typowym gejem, którego pokazują na przerysowanych filmach; można to wręcz uznać za antonim tego kim jest naprawdę. I ludzie dookoła widzą to bez problemu, bo znają się na kolorowych światłach, tęczy, paradach i męskich tyłkach. Ale tamta dwójka ukryta w cieniu nie, bo to żółtodzioby, wypełnione nienawiścią młodziki, którym wydaje się, że istnienie innej orientacji seksualnej powinni być najlepiej karane linczem.
Cayer nie widzi ich. W spokoju odpala papierosa po wyjściu z klubu i ma zamiar udać się skrótem do swojego ulubionego miejsca, gdzie zazwyczaj znajduje się mnóstwo napalonych chłopców. Skręca w uliczkę, gdzie od razu uderza go w nozdrza zapach zgnilizny. Jakby coś tu zdechło. Ignoruje to jednak, zaciąga się dymem i brnie przed siebie prawie że wojskowym krokiem. Wtedy właśnie wyłania się przed nim, prawie że znikąd ten młodziak z ogoloną na łyso głową, żujący tytoń. Z drugiej strony dobiegają go kroki i odwraca się dosłownie na sekundę, tylko po to by się upewnić, bo przecież już wie. Z tyłu stoi drugi, niemal kopia tego, który wpatruje się w niego, mieląc głośno.
-Co, pedale? - mówi jeden, zamykając pięść w objęciach otwartej dłoni. - Chcesz mi obciągnąć?
Cayer aż przewraca oczami, bo dawno nie słyszał tak beznadziejnego, niemal wyjętego z kiczowatego filmu, tekstu. Wzdycha więc ciężko, lecz nie odpowiada, czeka na jakieś dalsze ruchy, bo pewien jest, że te nastąpią. I rzeczywiście, kilka sekund później papieros zostaje mu wytrącony z dłoni i ląduje na ziemi, przygnieciony ciężkim butem (nie)kolegi. Opuszcza wzrok na zgaszoną fajkę, a następnie podnosi na tę dwójkę, która już stoi obok siebie murem, gotowa do ataku.
-Obić Ci tę mordę, cioto?
-Bez przyzwolenia nie tykasz? - odpowiada Cesar, już dłużej nie mogąc powstrzymać irytacji. Dosyć, że ledwo co mu starcza na fajki to je zniszczą bezczelnie. Wpatruje się dziko w obu, krew mu huczy, a dłonie same zaciskają się w pięści. Tyle, że jest ich dwóch. I to odrobinę komplikuje sprawę, szczególnie że widzi połyskujący w ręce nóż, niezbyt praktyczny, lecz wciąż na tyle niebezpieczny na tyle, by zrobić poważną krzywdę. Cayer cofa się o jeden krok, a następnie następny, gdy czuje dłonie zaciskając się na jego nadgarstkach. Nie sprawia mu to jednak problemu, bo z dziecinną łatwością się wyrywa, dopiero po chwili, gdy po raz pierwszy obrywa w brzuch, mają na tyle przewagi, by przycisnąć go do zimnej ściany. Dopiero kiedy dostaje w twarz, budzi się w nim to zwierzę i atakuje, zmuszając swoje ciało, by pracowało w zgodzie z chęciami i umysłem, mimo że zamroczony jest alkoholem. Silnym ciosem odpycha jednego z nich i wtedy czuje na ramieniu cięcie, dość głębokie, sprawiające że biała koszulka natychmiast namaka krwią. To ich chyba otrzeźwia i zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, co się dzieje, bo uderzają już tylko raz, w twarz, by w końcu uciec w stronę innych, bardziej zatłoczonych uliczek. Cayer natomiast klnie pod nosem jak szewc.

Seth - 2014-05-29 16:39:38

Miał niewdzięczną pracę, co tu dużo mówić. Jak nie dostał w gębę, to gdzieś została jakaś blizna po dźgnięciu nożem czy innym dziadostwem. Nie narzekał, bo i miał twardy, niezłomny charakter. Tak został ulepiony. Od dzieciaka wpajano mu pewne zasady i trenowano, żeby właśnie nie marudził, tylko wykonywał polecenia. Poza tym jako wilkołak miał silne poczucie przynależności do watahy, do rodziny.
Wraz z dwoma "braćmi" stał gdzieś w wąskiej uliczne, akurat na tyłach klubu Wonderland. Wraz z nimi był jeszcze ktoś. Mężczyzna, którego Seth trzymał mocno za przód koszuli i po prostu okładał po twarzy. Na jego pięści pojawiły się już ślady krwi, jednak on się tym nie przejął. Dostał jasny rozkaz i go wykonywał. Jednak w pewnym momencie zza tylnych drzwi klubu ktoś akurat wyszedł. Drobnej postury chłopak, który zwrócił wzrok Seth'a. Dlaczego? Gdyż wychodząc, naciągał od razu na głowę i kocie uszy czapkę. Kocie uszy! Wilkołaki od razu zareagowały, gardłowym cichym warkotem. Mały nie mógł ich nie zauważyć czy nie wyczuć.

Ayase Dorei - 2014-05-29 19:40:32

Ayase właśnie wychodził do domu po swojej zmianie w klubie, gdy zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak. Na początku poczuł ten okropny smród psa a zaraz potem usłyszał gardłowy warkot.
- Tylko nie to, proszę. Nie tutaj nie teraz i nie w tym momencie! - pomyślał sycząc ostrzegawczo. Odwrócił się w stronę wilkołaków. 
- I tylko nie on! Może jeszcze zdążę uciec.
Odwrócił się w drugą stronę i nim ktokolwiek zdążył choćby mruknąć wziął nogi za pas. Poruszał się zwinie. Wiedział, że musi dotrzeć do jakiejś wody, żeby nie wytropili go po zapachu.

Seth - 2014-05-29 20:03:35

Seth czekał tylko na reakcję kotowatego. Nie sądził, by ten był na tyle głupi, aby wdawać się w jakąkolwiek dyskusję z trzema wilkołakami, którzy nie wyglądali na przyjaźnie nastawionych. Więc ucieczka? To było do przewidzenia. Wilk cisnął mężczyzną, którego chwilę temu okładał prawie że do nieprzytomności, o ziemię i wyprostował się. - Zajmijcie się nim. - rzucił szybko, wskazując na tego śmiecia pod swoimi nogami. On natomiast wolał zająć się zbiegłym kociakiem.
Nie zastanawiając się dłużej, z rosnącym podekscytowaniem ruszył pędem za chłopakiem. Czuł, jak jego ciało ogarnia adrenalina, kierował nim w tej chwili dziki instynkt, radość z pościgu. Fakt faktem, koty były szybkie i zwinne, jednak w porównaniu z silnym ciałem wilka? Nie mógł mieć szans. W dodatku Seth spędzał wiele godzin na treningach, i dlatego też z góry założył wygraną. Skręcił w którąś uliczkę, przyśpieszając. Zrobił to tylko po to, by przejść na skróty i w odpowiednim momencie dotrzeć do celu. Wybiegł z uliczki, a w tym momencie, mało brakowała a kot by go minął. Jednak Seth szybko zareagował, wystawiając silne ramię, na które wpadł czarnowłosy. Od razu objął go mocniej, przyciągając do siebie.
- Co za niespodzianka. - pochylił się tak, by warkot zabrzmiał przy zasłoniętym uchu kota - A już myślałem, że ta noc będzie kurewsko nudna. A tu proszę! Taki kociak wpadł mi w ręce.
Uśmiechnął się, a w jego głosie brzmiał sarkazm, ironia, i cholerna wyższość. Seth go nie rozpoznał, nie widział w nim tego, który zbiegł podczas nalotu na klan kotołaków. Tamtej akcji przewodził brat Seth'a. On tylko wówczas wykonywał rozkazy, zabijając.

Ayase Dorei - 2014-05-29 20:16:45

Uda mu się, uda mu się.
To były jedyne słowa , które powtarzał sobie w myślach. Przez siłę uderzenia zabrakło mu tchu w piersi. Miauknął cicho, gdy został uwięziony przez silne ramiona wilkołaka.
- Puszczaj mnie!  -syknął wbijając pazurki w przedramiona napastnika. Wpadł w panikę , gdy został wciągnięty w ciemny zaułek.

Seth - 2014-05-29 20:30:56

Kiedy poczuł wbijane mu w przedramię pazury, syknął cicho. Mimo, iż prawdopodobnie polała się krew, wilkołak nawet nie myślał o tym, żeby puścić chłopaka. Ból nie był mu obcy, więc szybko go zignorował. Zaciągnął zdobycz w mniej oświetlone miejsce uliczki, opierając się plecami o ścianę jednego z budynków.
- Niestety nie mogę spełnić Twojej prośby. - odparł rozbawiony. Naprawdę tamten myślał, że coś wskóra tymi słowami i wyrywaniem się? Znów przyciągnął go do siebie, tak że kotołak opierał się plecami o tors Wilka. Seth pochylił się nieco nad nim, po czym warknął gardłowo. Czuł niesamowicie intensywny zapach, a to przez tego cholernego kota. - Jak myślisz, co zamiast tego z Tobą zrobię? - zadał mu pytanie, a cóż może chłopak zgadnie. Tylko co było nagrodą?

Ayase Dorei - 2014-05-29 20:48:26

- Nie będę nic zgadywał! Puszczaj mnie ty pchlarzu! - syknął całkowicie wściekły jak i przerażony. To był on. Był pewien. Tego zapachu nigdy nie zapomni. To rodowity Montgomery. Musiał brać udział w napadzie na jego klan. Zalała go taka nienawiść, że gdyby był w formie kotka z pewnością zjeżyłby sierść a teraz zostało mu tylko pokazanie ostrych kiełków.

Seth - 2014-05-29 21:16:15

Seth ściągnął brwi, patrząc na chłopaka z góry. - I po co ta złość? Nic Ci to nie da.
Pokręcił tylko głową. Owszem, rodowity Montgomery, który brał udział w napadzie. Wilki nie znosiły kotów, a kotołaki wilków. Proste. I widać musiał między nimi być spory zatarg, skoro jego rodzina posunęła się do wymordowania całego klanu. Seth nie interesował się, szczerze mówiąc. Swoją drogą...miał małą słabość do tej rasy. Ale cicho sza, nikt nie mógł o tym wiedzieć. Nie przepadał za kocim charakterkiem, ale mógł na to przymrużyć oko. Czasem. Wilk uśmiechnął się szeroko, na krótką chwilę. Wciąż był podekscytowany.
- Chodź koteczku, przejdziemy się. - złapał go mocno za ramię, nie dając mu szans na ucieczkę. Miał co do niego plany, owszem. Skoro już miał w łapach kogoś takiego, to szkoda byłoby go puścić.

Ayase Dorei - 2014-05-29 21:28:41

- Nie jestem żadnym koteczkiem! - zbulwersował się próbując jednocześnie zaprzeć się nogami - I nigdzie z Tobą nie idę!
Uścisk szatyna był żelazny. Na pewno zostanie siniak. Seth praktycznie ciągnął kotołaka, bo spójrzmy prawdzie w oczy, co drobny osiemnastoletni chłopak może zrobić dobrze zbudowanemu młodemu mężczyźnie? Jego wszelkie protesty były najzwyczajniej w świecie ignorowane. Ayase rozejrzał się rozpaczliwie po okolicy, gdyby tylko udało mu się dotrzeć do jakiegoś bardziej zaludnionego miejsca, mógłby krzyczeć o pomoc, pomimo , że uwłaczałoby to jego kociej godności. Przez swoją nieuwagę potknął się i gdyby wilkołak go nie trzymał ten z pewnością wylądowałby na ziemi. Gdzie ta jego kocia gracja?! Prychnął z irytacją, jego fiołkowe oczy ciskały błyskawice.
- Gdzie ty mnie ciągniesz?! - nie wytrzymał i zapytał podniesionym głosem.

Seth - 2014-05-29 21:54:52

Spoglądał z politowaniem na szarpiącego się i prychającego kotołaka. Dlaczego one musiały być takie w gorącej wodzie kąpane? Szlag by ich tą kocią naturę. Seth miał tego dosyć, i tego narzekania. Lepiej by było, gdyby chłopak się po prostu zamknął. Wilk żałował, że dopadł go akurat w takim miejscu, nie mając przy sobie nic przydatnego, na przykład taśmy, ot! Żeby zakleić tę buźkę, dla świętego spokoju. Przytrzymał to drobne ciałko, kiedy jego równowaga się zachwiała. Nie mógł poluźnić uścisku. Po pierwsze nie chciał, a po drugie, kot mógł jakoś to wykorzystać. W końcu był sprytny i gibki. Mógł w chwili nieuwagi postarać się czmychnąć. Dlatego Seth musiał być czujny. Rozejrzał się po okolicy i westchnął głęboko. Za daleko do głównej siedziby. Więc będzie musiał go zaciągnąć do siebie póki co. Zerknął przez ramię na chłopaka.
- Niespodzianka. - puścił mu przy tym oczko, szalenie rozbawiony tym wszystkim. Ciągnął go w stronę swojego apartamentu, przez cholerne uliczki klubów. Specjalnie wybrał tą drogę, przecież nie będzie go tak prowadził przez centrum miasta. Głupi nie był.

Ayase Dorei - 2014-05-29 22:08:45

Super, bardziej obskurnych uliczek nie dało się wybrać?! Nawet nie mam co liczyć na pomoc. Chyba tylko jakiś samobójca stanął by na drodze wilkołakowi. Albo wampir. Przydałby się jakiś wampir. W gruncie rzeczy to całkiem spoko z nich goście. No może, pomijając to picie krwi, spanie w trumnach i takie tam. O czym ja myśle?! Skarcił się mentalnie i w tym momencie podjął się zrobić jedną z najryzykowniejszych rzeczy w swoim życiu.
- Taką samą niespodziankę przygotowaliście dla mojej rodziny? To ja podziękuję. Całkiem podoba mi się na tym świecie.
Zdruzgotany w akcie desperacji, wykręcił się i ugryzł Setha w odsłonięte ramię.

Seth - 2014-05-29 22:25:23

Wpierw usłyszał słowa, które co prawda go zdumiały, a później poczuł ugryzienie na ramieniu. Ponownie syknął z bólu, nie hamując się jednak przed werbalnym wyrażeniem swojego niezadowolenia - Co Ty odpierdalasz?! - warknął wściekle, i w tym momencie w jego głosie było mało z człowieczeństwa. Zabrzmiała bestia, jak nic. Dobrze, że byli na tych uliczkach sami. Podenerwowany, szybkim ruchem złapał na czarne włosy chłopaka na tyle jego głowy, przyciskając jego drobne ciało brutalnie do najbliżej ściany. Pochylił się, tak by móc mu spojrzeć w oczy - Ja tu do Ciebie kurwa z grzecznością i krzywdy Ci nie robię, a Ty odstawiasz jakieś szopki. - mówił wolno, a jego głos niebezpiecznie zniżył ton. Mimo, że puścił jego włosy, to jednak nie miał zamiaru zabierać od niego łap całkowicie. Ściągnął również ciemne brwi, przyglądając mu się. Seth łączył fakty, po tych słowach, które wypowiedział kotołak. Możliwe?, pomyślał.
- Więc to Tobie udało się wtedy uciec. - uśmiechnął się na przekór - Cóż, tym lepiej że na siebie wpadliśmy. Gdyby znalazł Cię mój brat, zabiłby Cię od ręki pod tamtym klubem. - wyjaśnił mu, sugerując jakie to miał szczęście i jaki to Seth był litościwy.

Ayase Dorei - 2014-05-29 22:35:56

Żałosne miauknięcie wyrwało się z gardła Ayase, kiedy został niedelikatnie przyciśnięty do ściany. Słysząc ton głosu wilkołaka podkulił uszy  i zakołysał nerwowo ogonem.
- Czuję się zaszczycony, że spotkała mnie taka łaska. -sarknął pomimo strachu.
- Byłbym rad gdyby jaśnie pan zechciał mnie puścić, skoro ma dzisiaj tak miłosierne serce.
Nie podobała mu się bliskość wilkołaka, to z jaką intensywnością się w niego wpatrywał całkowicie go peszyło.
- Będę równie miły i nawet użyję słowa proszę? - Dodał robiąc duże oczy. Musi spróbować każdego sposobu. Nie zamierza iść z nim do.. nawet nie wie dokąd!

Seth - 2014-05-29 22:53:24

Jak zwykle bezczelne. Koty chyba były masochistami, hm? Tylko pogarszały swoją sytuację, w obliczu takiego wroga. Nie potrafił schować swojej dumy i po prostu siedzieć cicho czy zachowywać się spokojnie. Poza tym chyba one wpierw coś robiły, a dopiero później logicznie myślały. To było uciążliwe. Spoglądał na niego z nienawiścią, pomieszaną z czymś...jeszcze, co trudno było na pierwszy rzut oka dokładnie sprecyzować. Nie reagował na jego słowa, poza tym nie miał zamiaru go puszczać i chłopak dobrze o tym wiedział. I kiedy ten na niego spojrzał tymi dużymi oczyma, wilkołak wziął głęboki wdech, a z jego gardła wydobył się po raz kolejny cichy warkot. Obnażył nawet zaostrzone kły (nieco bardziej niż u zwykłego człowieka), po czym znów szarpnął go za ramię. - Pieprzone koty. - skwitował, ponownie ruszając w kierunku apartamentu. Rany, rany...gdyby ktoś z jego rodziny dowiedział się, że Seth ma malutką słabość do kotowatych, rozszarpaliby mu chyba krtań.

Ayase Dorei - 2014-05-29 23:10:59

Okey. Jak tak na niego warknął to niemal narobił w gacie. Ayase podczas bycia przyciskanym do ściany odkrył, że wilkołak to same mięśnie. Nic dziwnego, że miotał nim jak szmacianą lalką. Gdyby był gejem (a uparcie twierdzi, że nie jest pomimo, że jest kilka oznaków jak np. to, że gapi się na tyłek swojego szefa z myślą, iż jest całkiem fajny.) to stwierdziłby, że jego wróg ma diabelnie przystojną twarz, a jakiego świecące żółte ślepia są niemal hipnotyzujące. Ale co z tego skoro jest okropnym dupkiem, który w tej chwili ciągnie go zupełnie nie robiąc sobie nic z odmów kotołaka. O idzie jakaś banda imprezowiczów!
Krzyczeć czy nie krzyczeć?!

Seth - 2014-05-29 23:22:41

Taak. Za to Seth wciąż przeklinał się w myślach w międzyczasie, za myślenie o tym denerwującym kocie jak o kimś, z kim mógłby się przespać. Cóż, co prawda kiedyś popełnił taką gafę i gdy był młodszy uprawiał seks z jednym z kotołaków, jednak to się źle skończyło. W sumie dla obu stron. A mowa tu oczywiście o gniewie i karze jaką zastosował ojciec Seth'a. I wnioskując z tego co się nauczył przez te lata: kotołaka można przelecieć, ale nie można się z nim kochać. Każdy wilkołak to rozumiał, nie ważne jak dziwnie to brzmiało. I nikt nawet nie myślał o dyskutowaniu o tym, czy wyjawianiu swojej niechęci co do tej zasady.
I tak Seth, masz w tej chwili przejebane, skoro myślisz o tych wielkich oczętach i nawet zastanawiasz się, gdzie podział się jego puszysty ogon. Przejebane jak cholera. Ale tak, udawaj wielkiego, złego wilka. To na pewno pomoże. Mężczyzna nawet nie zwracał uwagi na otoczenie, choć zarejestrował grupkę imprezowiczów, którzy się do nich zbliżali. I nie pomyślał nawet, że kot może być tak głupi, żeby zacząć krzyczeć.

Ayase Dorei - 2014-05-29 23:32:48

Chyba już gorzej być nie może. Wziął głęboki oddech i nim zdążył choćby pisnąć został przyciśnięty do mężczyzny i wszelkie odgłosy zostały całkowicie stłumione przez usta wilkołaka. Ayase otworzył szeroko oczy wpatrując się zszokowany w złośliwe iskierki migające w ślepiach Setha. Kiedy grupa imprezowiczów przeszła nie zwracając na nich większej uwagi jego usta zostały uwolnione. Kotołak odskoczył od  niego na tyle na ile pozwalał mu uścisk przytrzymującej go ręki i zaczął przecierać usta skrawkiem bluzy , krzywiąc się i prychając rozzłoszczony.
- Pojebało Cię?! - tym razem to Ayase nie szczędził w słownictwie.


nie gniewasz się za buziaka? :D

Seth - 2014-05-29 23:42:38

- Nie bardziej niż Ciebie. - odparł sucho, patrząc mu prosto w oczy. Nie wyglądał jakby był z siebie zadowolony, z tego pocałunku. Jednak nie dramatyzował tak jak Ayase.
To nie było zbyt strategiczne i obmyślone posunięcie. Faktycznie, trochę go poniosło, ale hej! Kto by się przejmował. Byli tu tylko oni. A zdanie tego kota raczej nie interesowało Seth'a. - I nie ekscytuj się tak. Nie użyłem nawet języka. - dorzucił ironicznie, a na jego ustach błąkał się szelmowski uśmieszek. I szli dalej. Prawdę mówiąc do apartamentu Wilka niewiele im zostało, więc będą musieli się jeszcze trochę pomęczyć. Mężczyzna westchnął poirytowany tym całym ciągnięciem chłopaka za sobą. W pewnym momencie stanął i bez słowa przerzucił sobie kota przez ramię. Tak było mu znacznie wygodnie, a że młody był leciutki, tym lepiej. Przytrzymał go oczywiście ramieniem pod pośladkami, a drugą dłoń ułożył gdzieś w okolicach zgięcia kolan chłopaka.


// Szczerze? Sama miałam coś takiego napisać xD więc nie gniewam się, hah.

Ayase Dorei - 2014-05-29 23:53:56

Ayase zatkało na tak bezczelną odzywkę mężczyzny. Już miał odpyskować coś równie wrednego, kiedy ten nachylił się nad nim i przerzucił go sobie przez ramię jak worek kartofli. Tego to się już zupełnie nie spodziewał. Miauknął, gdy został podrzucony w celu lepszego ułożenia go sobie na ramieniu.  Czuł się jak w jakiejś taniej kreskówce, w której to czarne charaktery porywają niewinne niewiasty. Zwisał głową w dół nie zdolny nawet do jakiegokolwiek mocniejszego uderzenia. Co robić? Jego ogon wyrwał się z ukrycia uderzając wilka w twarz.
- Daj spokój Montgomery, podobno nie chcesz mnie zabić więc postaw mnie na ziemi i pozwól mi cieszyć się życiem!

Seth - 2014-05-30 00:15:41

Kiedy ni stąd ni zowąd przed nosem wilkołaka pojawił się czarny, puchaty ogon, przez myśl przemknęło mu coś w stylu "co to kurw jest?". I dopiero po chwili zorientował się, że musiał być on schowany pod ubraniami chłopaka. Seth uśmiechnął się idiotycznie zadowolony, jak głupi dzieciak który dostał wymarzony prezent pod choinkę. Nie myśląc długo, po prostu przejechał dłonią wzdłuż długości ogona, by na końcu pociągnąć go lekko u nasady. Złośliwie, ale cóż. Nikt nie powiedział, że znęcanie się nad kotami jest zabronione. A przynajmniej nikt jemu nie bronił tego robić.
- Ty mnie znasz. - odparł spokojnie - Ja Cię jakoś nie kojarzę. Masz jakieś imię czy wolisz żebym zwracał się do Ciebie kociaku? - znaleźli się właśnie w dzielnicy, gdzie Seth miał swój apartament. Wysoki wieżowiec, dobrze strzeżony wraz z obsługą. Facet nie próżnował. Lubił luksus. - I tak na marginesie: ja Cię nie zabiję, ale znajdzie się kto inny chętny. - rozkazy były jasne. Jeśli zobaczy się kotołaka, należało go odprowadzić do głównej siedziby watachy, a tam inni się nim zajmą. Seth wcale nie musiał go zabijać. Zrobi to za niego ktoś inny.

Ayase Dorei - 2014-05-30 00:24:16

Syknął rozeźlony kiedy został pociągnięty za ogon, który jest tak bardzo wrażliwym organem.
-Obecnie jestem workiem kartofli, miło mi. 
Zrobiło mu się słabo, gdy weszli do wielkiego, wypasionego wieżowca. Ma przesrane na całej linii. Dlaczego to jego zawsze spotyka to co najgorsze?


/// x2 zt

www.eti-ukw.pun.pl www.demonicangels.pun.pl www.realface.pun.pl www.fir.pun.pl www.psychoug.pun.pl