Kyosukei - 2013-01-22 19:13:44

...

Ryurein - 2013-08-11 18:39:14

Właśnie dotarłem do swojego nowego miejsca pracy. Była to niewielka księgarnia otwarta całą dobę, co było dla mnie zaskoczeniem ale i zbawieniem, gdyż inaczej nie mógłbym tam pracować. Gdy otworzyłem drzwi powitał mnie znajomy, ukochany zapach książek. Wiedziałem, że to miejsce będzie dla mnie idealne. Jeśli tylko cię nie wywalą za czytanie w pracy i olewanie klientów. - odezwała się moja podświadomość, ale odesłałem ją mentalnym kopniakiem. To się zdarzyło tylko raz więc można uznać za przypadek. Wracając jednak do rzeczywistości. Podszedłem do lady za którą stała sympatycznie wyglądająca starsza kobieta.
- Och, to ty jesteś tym nowym chłopcem do pomocy, tak? – zapytała a w jej oczach dostrzegłem nadzieję. Kiwnąłem głową w odpowiedzi, ale nim zdążyłem powiedzieć choć słowo babcia nabrała rozpędu. – Jak to dobrze, że przyszedłeś! Od dawna szukałam kogoś odpowiedniego do zajęcia się moim sklepem. A patrząc na ciebie wiem, że jesteś właśnie tą odpowiednią osobą! Tutaj masz klucze do wszystkich pomieszczeń, spis pozycji, które posiadamy, numery telefonów do wydawnictw, innych księgarni oraz do mnie. Godziny pracy możesz regulować jak ci się podoba, gdyż właśnie mianuję cię tytularnym gospodarzem tego przybytku. Książki również możesz czytać do woli. Jeżeli chodzi o utarg, to nie przejmuj się  za bardzo. Tą księgarnię traktuję jako dodatkowe źródło zarobku. I pensja będzie taka jak podałam w ogłoszeniu. Mam nadzieję, że ci odpowiada. Zresztą jakby nie odpowiadała to byś się nie zgłosił, prawda? – Mrugnęła do mnie porozumiewawczo. - Acha, opłaty za wszystko będę sama uiszczać, więc również nie ma z tym problemu. To życzę ci miłej pracy, a sama wyjeżdżam na zasłużony urlop! Do usłyszenia! – Powiedziawszy to wypadła z księgarni jakby ją goniło stado diabłów. Stałem na środku skołowany, trzymając w ręku klucze oraz plik kartek i zupełnie nie ogarniając sytuacji. Co tu się przed chwilą stało? I dlaczego mam przeczucie, że wplątałem się w coś niedobrego. Niestety jako że jedyne źródło informacji właśnie w tempie ekspresowym opuściło najbliższe otoczenie, musiałem ruszyć na samodzielną ekspedycję zapoznawczą.
Księgarnia nie różniła się zbytnio od innych tego typu przybytków. Na środku pomieszczenie znajdowała się okrągła lada na której honorowe miejsce zajmował komputer i kasa. Pod ścianami stały ciemne regały z książkami. Wszystko było utrzymane w kremowo - brązowej tonacji, której ogólnie dość elegancki efekt niszczył, powieszony na ścianie zaraz naprzeciwko wejścia, obraz przedstawiający jelenie na rykowisku, a w tle dwa łabędzie pływające po stawie. Taki kicz widziałem ostatnio jak byłem mały i rodzice wzięli mnie do babci. Postanowiłem natychmiast pozbyć się szkaradzieństwa. Na jego miejscu powiesiłem, wygrzebaną z otchłani piekielnych (znaczy z magazynu należącego do księgarni) martwą naturę.
Po pozbyciu się jednego problemu zabrałem się za przeglądanie książek rozstawionych na półkach. Tutaj również czekał mnie wstrząs. Okazało się, że książki nie były ułożone tematycznie tylko alfabetycznie, co raczej było dziwne. Jak ktoś ma coś znaleźć, jak nie zna autora, a wie tylko jaka tematyka go interesuje! Chyba czeka mnie tu trochę pracy. Pomyślałem zabierając się za porządki. W końcu skoro tej kobiety to nie obchodzi, to się mogę porządzić. Po jakimś czasie doszedłem do wniosku, że jednak trzeba iść odpocząć. Zamknąłem więc księgarnię na klucz, wcześniej powiesiłem karteczkę, że chwilowo nieczynne oraz o zmianach godzin pracy, i powolnym krokiem skierowałem się do akademika.

Kaito Miyazaki - 2013-08-13 01:59:02

Po kilkunastu minutach bezsensownego chodzenia po mieście, trafił do miejsca docelowego. A mianowicie księgarnia. Zadowolony i dumny z siebie, że trafił tu sam. Bez niczyjej pomocy. "Kai jesteś mistrzu" pochwalił siebie w myślach, klepiąc się nieznacznie po torsie. Niczym jakiś bohater narodowy. Ale nie mów HOP, póki nie skoczysz. Złapał za klamkę księgarni i pchnął drzwi. A te ani drgnęły.
- co jest...- mruknął ponawiając próbe otworzenia drzwi. Może otwierajac się w nie w tą stronę? Pociągnął klamkę do siebie. Nic sie nie stało. Dopiero po chwili łaskawie zerkną na wywieszoną karteczkę. Mina natychmiast mu zrzedła. -Jak to zmienione godziny?- zapytał sam siebie, rozglądając sie na boki. Może to jakaś krótka przerwa i  ktoś przyjdzie i mu otworzy? Oparł się plecami o ścianę budynku. Zsunął plecak z ramienia, otworzył go i zaczął w nim grzebać.
-Szlag..- burknął. Nie wziął tej polskiej książki kucharskiej. i co on będzie tłumaczył? Westchnął zrezygnowany kiedy to w jego łepetynce zatlił się kolejny pomysł. Jak otworzą mu księgarnię to poczyta sobie nowy tom z przepisami.

Ryurein - 2013-08-13 03:10:53

Gdy wróciłem z obiadu Swoją drogą, kto gotuje w tej stołówce? To było straszne! zobaczyłem kogoś siedzącego pod drzwiami i wglądającego jak zbity pies. Chyba zmiana godzin funkcjonowania go poraziła. Podszedłem bliżej i okazało się, że to Kaito. Czyli to tutaj przyleciał po wyjściu z pokoju. Ciekawe jaką minę zrobi jak mnie zobaczy.
- Cześć, Kaito. Dawno się nie widzieliśmy. - może było to powiedziane trochę bardziej złośliwie niż powinno, ale czasem mój zły charakter wyłazi na wierzch. Teraz pozostało mi czekać na jego reakcję.

Kaito Miyazaki - 2013-08-13 03:16:04

-A tak. - spojrzał odruchowo na zegarek- prawie półtorej godziny- stwierdził licząc czas. Pewnie coś źle policzył, ale nie przejmował się tym. Co to złośliwości Ryurein'a.. Nawet tego nie wyczuł.
-Co tu własciwie robisz?-zapytal, mierząc mężczyzne w góry na dół, podejrzliwym acz raczej rozbawionym wzrokiem.

Ryurein - 2013-08-13 03:37:27

- Cóż otwieram przybytek do którego zapewne chcesz się dostać, skoro pod nim siedzisz. Chwilowo zostałem uwikłany w szefowanie księgarnią. I korzystam z tego, więc jak wejdziesz to się nie wystrasz. - To mówiąc otworzyłem drzwi i przepuściłem Kaito przodem. - Właścicielka miała dziwne poczucie humoru i postanowiła rozmieścić książki alfabetycznie. Wyobrażasz sobie szukanie czegoś na interesujący cię temat w takim chaosie? Książka kucharska obok romansu i podręcznika do biznesu. Kryminał obok książki o origami i sadzeniu kapusty. Przecież to się nie mieści w głowie! To jest zbrodnia! - Zacząłem mamrotać do siebie po polsku nie zwracając uwagi na towarzysza. Wreszcie, gdy Kaito zatrzymał się gwałtownie i na niego wpadłem wróciłem do rzeczywistości.
- Wybacz trochę mnie poniosło. - Odchrząknąłem kilkakrotnie.- Jak coś cię konkretnego interesuje to możesz próbować to znaleźć. Ja idę ogarniać chaos w katalogu. Inaczej utknę w stanie kompletnego bałaganu na wieczność. - Mówiąc to siadłem za ladą i zająłem się komputerem.

Kaito Miyazaki - 2013-08-13 03:52:57

-tak tak..- pokiwał głową zaraz po tym jak mężczyzna na niego wpadł. Zamachał obojętnie ręką i rozejrzał się po księgarnii. Jaki dziwny zbieg okoliczności. Ryurein pracujący w księgarnii. Chociaż.. idealnie pasował do tej fuchy. Podszedł do jednego z regałów i przesunął palcem po grzbietach książek.
-Faktycznie.. trochę.. niepraktyczne takie ułożenie książek..- stwierdził widzac nieporządek. Strasznie się naszuka zanim znajdzie jakąś kucharską. Zauważajac kątem oka jakiś tomik o gotowaniu. Ale gdy  po niego sięgnął, okazało się, że to tylko  ta sama książka która miał w pokoju. Nic dziwnego, że wiedział od razu o czym jest.
-heh...-mruknął trochę przytłoczony iloscią książek. W końcu to księgarnia..

Ryurein - 2013-08-13 23:31:37

Zerknąłem znad komputera w stronę Kaito. Chyba ustawienie zszokowało go równie mocno jak mnie. a jeszcze taka ilość pozycji to już zupełnie można nie ogarnąć. Może by mu pomóc? Zerknąłem na listę pozycji, które już poprawiłem i na regał przy którym stał Kai.
- Jeśli podejdziesz dwa regały w prawo to powinieneś mieć jakieś książki Jamie Oliviera a zaraz obok Gordona Ramsaya. A jak cofniesz się do "K" to znajdziesz kuchnie gruzińską Jeleny Kiładze. Więcej kucharskich jeszcze nie znalazłem.

Kaito Miyazaki - 2013-08-14 01:41:24

Przygryzł dolną wargę w zamysleniu, ogarniajac wielkość księgarnii. i ilość książek znajdujących się tutaj. przeszedł się zgodnie z wskazówkami Ryureina, kierując swoje kroki w prawo. zerknął na drugi regał szukajac wzrokiem podanego nazwiska. I bingo! sięgnął po tomik z przepisami. przy okazji wziął też słownik języka polskiego, który zauważył kątem oka.
-dzieki Ryuu- zawołał zza regału i zaszył się gdzieś w średnio wygodnym miejscu by trochę poczytać.

Ryurein - 2013-08-14 02:35:52

Po dwóch godzinach przedzierania się przez gąszcz książek, doszedłem do wniosku, że chyba należałoby odpocząć. Dodatkowo zorientowałem się, że przez cały ten czas nie słyszałem Kaito. Widać też go wciągnęło. Niestety nie mogłem zostawić go samego w księgarni. Poszedłem więc w kierunku w którym zniknął. Znalazłem go wpatrzonego z dziwnym wyrazem twarzy w jedną stronę jakiejś książki. Zaciekawiony podszedłem bliżej i zerknąłem mu przez ramię. I mnie zatkało. Okazało się, że zamiast zakładek ktoś używał  zdjęć. Bardzo ostrych zdjęć. Można nawet powiedzieć, że niektóre czasopisma zapłaciłyby niezłą kasę za kilka z nich. Poczułem jak się rumienię. Zamknąłem oczy i chwilkę ochłonąłem. Lekko uspokojony położyłem rękę na ramieniu Kaito, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Spojrzał na mnie lekko zdezorientowany i zarumieniony co najmniej tak jak ja.
- Myślę, że powinniśmy zrobić sobie krótką przerwę. Masz ochotą na herbatę? Kawa wyszła niestety. - W magazynie widziałem czajnik (działał o dziwo, co sprawdziłem wcześniej) i pudełko czarnej herbaty. Usilnie starałem się nie myśleć o zdjęciach. Ani o tym, że prawdopodobnie doszło mi mnóstwo pracy, przy przeglądaniu każdej książki. W końcu raczej nie chciałbym czegoś takiego sprzedawać.

Kaito Miyazaki - 2013-08-14 02:49:49

Tak się zaczytał w lekture, ktora pewnie inni uznaliby za coś nudnego. A jego to ciekawiło. Bo potem można coś takiego wyczarować w kuchni i zjeść. Jego uwagę, po dłuższym oglądaniu tomiku, zwróciła dosyć.. nietypowa okładka. zapatrzył się chwilkę. Ot.. zwykły wybryk. przesunął zjęcie na koniec książki czytając dalej. Tylko nikt by sie eni spodziewał znalazł drugie zdjęcie w formie zakładki. i po chwili jeszcze jedno. "Jak on trzyma tę nogę?'' zaczął się teraz przyglądać zdjęciom z dziwną miną, przechylając nievco głowe na bok. z całego tego zamieszanka wyrwał ggo dotyk na ramieniu. Zamknął z trzaskiem książkę, wyrzucając ją przed siebie.
- ja nic nie zrobiłem!-zawołał speszony. Podniósł powoli wzrok na Ryu. caly czerwony na twarzy. Jeszcze pomyśli że to jego.. odchrząknął jakby chciał sytuację wymazać.
- T.tak. i tak wolę herbate od kawy..- powiedział jakby z trudem.

Ryurein - 2013-08-14 03:29:27

Gwałtowna reakcja Kaito mnie zaskoczyła. Przecież bym go o coś takiego nie podejrzewał! Zostawiwszy książkę w spokoju poprowadziłem go do magazynku. Było to pomieszczenie, które od pierwszego spojrzenia nazwałem "Piekielną Otchłanią". Było tam wszystko. Od wspomnianej już martwej natury i czajnika, przez liczne pudla z książkami, stolik i dwa krzesła, po upchany w kącie materac i figurkę kota szczęścia. Przy jednej ze ścian znajdował się zlew i kran, dzięki czemu dało się coś ciepłego wypić na miejscu. Usadziwszy  Kaito na jednym z krzeseł zabrałem się za robienie herbaty. Gdy woda się ugotowała, zalałem dwa kubki z herbatą i postawiłem na stoliku. Sam osiadłem na drugim wolnym krześle i usilnie próbowałem znaleźć jakiś neutralny temat do rozmowy żeby zabić krępującą ciszę, w której obaj intensywnie badaliśmy zmiany barwy wody pod wpływem herbaty.
- Um... Więc znalazłeś jakiś ciekawy przepis? - Zacząłem, jednak ten temat jednoznacznie prowadził do fotografii. - Właśnie, skoro tak interesujesz się kuchnią to pewnie jesteś dobrym kucharzem. Ja coś tam potrafię upichcić, ale nie jest to nic rewelacyjnego. Ot najprostszy posiłek, żeby nie umrzeć z głodu. Ktoś cię uczył, czy naturalny talent? - Starałem się znaleźć temat, który go zainteresuje.

Kaito Miyazaki - 2013-08-14 03:44:15

Kiedy został zaprowadzony do magazynku, rozejrzał się dookoła. Tutaj chyba było wszystko. meble, pudła i inne rupiecie. Całkiem fajny klimacik. Uśmiechnął się mimowolnie chociaż ta narastająca cisza przypominałamu o tych zdjeciach. odchrzaknął po raz któryś, gapiąc sie na Ryureina jak zaparza herbaty.
-taak..ciekawy przepis- przytaknął powoli głową jakby zapomniał jak to się robi. Jedna gdy Ryu pospiesznie zadał kolejne pytanie, wyprostował się nieznacznie.
-A tak. Babcia mnie uczyła jak miała czas.- odpowiedział mężczyźnie.
- i raczej jest to wyuczone niż talent. na poczatku też spalałem różne rzeczy- a do wypieków sie nie przyzna. przecież to one głównie płoną. posłał ciemnowłosemu krótki uśmiech
- a ty? masz jakieś zainteresowania inne czy tylko książki?- może zabrzmiało to troche niegrzecznie, ale to nie było w zamierzeniu.

Ryurein - 2013-08-14 19:12:15

Słuchałem z zainteresowaniem jego odpowiedzi. Kiedy wspomniał spalanie różnych rzeczy uśmiechnąłem się do siebie. Jednakże zanim odpowiedziałem na jego pytanie musiałem się chwilę zastanowić. Wpatrywałem się w rozmówcę, układając w myślach odpowiedz. Widząc jego zdziwione spojrzenie otrząsnąłem się z zadumy i odpowiedziałem.
- Cóż... Książki to moje największe hobby. Jednak oprócz nich interesuję się historią. Często też dyskutuje sam ze sobą na różne tematy. Tak jakbym miał brata i się z nim kłócił. Uwielbiam też zwierzęta. Zazwyczaj bardzo szybko znajduję jakieś, którymi mogę się zająć. Więc nie zdziw się, jeśli kiedyś przyjdziesz do księgarni a pod nią będzie czekać stadko kotów i psów. - roześmiałem się. - Co jeszcze. Walka. Głównie kijem i szablą. Zwłaszcza szablą. Ojciec i dziadek mnie tego uczyli odkąd byłem w stanie ją unieść. Więc mogę z całą szczerością stwierdzić, że jestem w tym dobry. Zawsze ją ze sobą noszę, tak na wszelki wypadek. Nigdy nie wiadomo kiedy się może przydać a "przezorny zawsze ubezpieczony". - zacytowałem po polsku. - Znaczy, nigdy nie wiadomo, co się może zdarzyć i lepiej nosić więcej rzeczy niż potem żałować, że czegoś się nie miało. - Wytłumaczyłem Kaito. - I to chyba wszystko, co mogę o sobie powiedzieć. A! Zapomniałem o jednym. Ty uwielbiasz gotować, a ja czasami zajmuję się produkcją alkoholu. Powiedziałbym, że to cecha charakterystyczna większości Polaków i Słowian w ogóle. A ty masz jakieś pasje poza gotowaniem? - Odbiłem pytanie w stronę rozmówcy.

Robert Gambit - 2013-08-15 00:07:54

Nagle spokój w księgarni zakłócił ryk umierającego zwierzęcia. No, możne jednak nie zwierzęcia, bo dźwięk miał nutę mechaniczną. Hałas ten swoje źródło miał w małym, żółtym samochodziku, który zaparkował przed oknem, narażając na swój przykry widok odwiedzających ten ośrodek kultury. Z wozu napędzanego sześćdziesięcioma czterema ledwo ciułającymi koniami mechanicznymi wypadł osobnik w masce przeciwgazowej, nucący jakiś wesoły jazzowy standard. Niósł na rękach sporej wielkości pakunek. Otworzył sobie drzwi metodą "łokieć - kop nogą", podszedł do kontuaru i zawołał głośno:
- Doooobry, listonoooosz!

Ryurein - 2013-08-15 00:29:05

Niestety ewentualna odpowiedź została zagłuszona przez odgłos zarzynanego prosiaka, znaczy silnika samochodu. Chwilę później usłyszałem donośne łupnięcie drzwi i krzyk listonosza.
- Wybacz Kaito, zaraz wrócę. I przy okazji sprawdzę stan drzwi. - A jeśli coś im się stało to ktoś za to odpowie. Dość mam na dzisiaj atrakcji i niespodzianek. Wyszedłem szybko z magazynu chcąc mieć to jak najszybciej z głowy. Przy kontuarze stał wysoki mężczyzna, trzymający wielką paczkę.
- Tak, słucham pana. - zapytałem zwracając na siebie jego uwagę. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zamiast jego twarzy ujrzałem maskę gazową. Kogoś mi ona przypominała. O boże... To chyba nie...

Robert Gambit - 2013-08-15 01:01:09

Robert początkowo nie zauważył, że ktoś podszedł do kontuaru, bo chwilowo jego uwagę odwróciły stosy książek zebrane w sklepie. "Tak, słucham pana".
- No niech mnie ruskie pierogi z cebulką kopną...! - zamruczał do siebie. Zna ten głos. To jest ten głos.
Odwrócił głowę w kierunku źródła dźwięku i nachylił się, by się lepiej przyjrzeć rozmówcy. Przetarł okulary maski z niedowierzaniem. To wręcz niemożliwe, jakiego ma dzisiaj farta. Już pierwszego dnia odnalazł osobę, przez którą w ogóle tutaj przyjechał.
- Ryu... - wyszeptał z niedowierzaniem. Patrzył na trochę speszonego chłopaka, równie zaskoczonego co on. Minęło parę lat, ale to musiał być on. Pod maskę pojawił się szeroki uśmiech. - Mordko, kopę lat!
Poczuł, jak oczy nabiegają mu łzami. Paczka nagle teleportowała się gdzieś z jego rąk, chyba upadła na ziemię, nieważne, rzucił się Ryu na szyję i wyściskał tak, że tamten zaczął jęczeć z bólu. Przeskoczył przez kontuar i znaleźli się twarzą w twarz.
- Jak się masz? Co tu robisz? Bo ja właśnie przyjechałem i jestem tym, listonoszem, tam jest jakaśtam paczka i o, mam Bulbuzator, i w ogóle przyjechałem dzisaj i widzę cię! Nie masz pojęcia, jak się cieszę! - niemalże podskakując w miejscu zaczął czochrać go po włosach.

Ryurein - 2013-08-15 01:27:51

Moje złe przeczucia się sprawdziły. To BYŁ on. Osobnik tyleż sympatyczny, co jednocześnie wkurzający. Zakała swojego rodzinnego miasta i jednocześnie duma uczelni. Pierwszy do bitki i do wypitki, a ostatni do opuszczenia knajpy. Dwoma słowami Robert Gambit. Chciałem wyartykułować jakieś powitanie, w końcu minęło już kilka lat, jednakże zostałem brutalnie podduszony i jedyne co byłem w stanie z siebie wyemitować to ciche jęki bólu. Na szczęście puścił mnie dość szybko. I zaczął nadawać jak katarynka, w ogóle nie dając mi dojść do słowa. Jedyne co z jego gadania zrozumiałem, to to że mnie widzi i ma Bulbozatora (cokolwiek to jest). Następnie ten skończony kretyn zrobił coś, co jest zabronione: poczochrał mi włosy.
- TY DEBILU POTŁUCZONY! ZOSTAW MOJE WŁOSY W SPOKOJU! -  wydarłem się na niego tak, że chyba nawet na ulicy mnie słyszeli. -  ILE RAZY MAM CI POWTARZAĆ, ŻE SĄ NIETYKALNE! I mógłbyś się trochę jaśniej wysławiać, bo nic nie zrozumiałem z twojej wypowiedzi?!- dodałem już trochę ciszej. - I nie mów do mnie "mordko"!

Robert Gambit - 2013-08-15 01:50:56

- Ale ty się lubisz droczyć... - Robert, głuchy na ochrzan, nie przestawał przeczesywać palcami różnokolorowych kosmyków. Zawsze fascynowały go te mlecznobiałe pasemka.
- Mówiłem, że mam Bulbuzator. - wskazał wolną ręką na resztkę samochodu przed księgarnią. - Jeśli chcesz możemy się karnąć, pokażesz mi miasto, powspominamy dawne czasy...
Robert przypomniał sobie te wspaniałe wspólne chwile na campusie w Polsce. Razem chodzili do knajpek, jak dżentelmeni racząc się wspaniałymi trunkami i kulturalnie spędzali czas. Właśnie podczas jednej z takich imprez Robert spojrzał na swojego spokojnego, stonowanego kompana i pomyślał "zabiorę go do domu i przedstawię rodzicom". Oczywiście głos gdzieś daleko z tyłu głowy mówił mu, że to nie jest dobry pomysł i w żaden sposób nie uczyni lepszymi stosunków z rodziną, ale kto by się tam słuchał jakiś głosów. Ryu też czasami zachowywał się, jakby wcale nie chciał być przedstawiany nikomu i ogólnie przebywać w pobliżu Roberta. Rob jednak składał to na karby jego introwertyzmu. Czytał kiedyś, że ludzie zamknięci w sobie wyrażają swoją sympatię tak, ze wydaje się, że kogoś nie lubią. Im bardziej mówią "nie", tym bardziej znaczy to "tak".     
-...a potem mi pokażesz gdzie mieszkasz i w ogóle, hmmmm? - zbliżył swoją twarz do jego, by Ryu zobaczył, jak puszcza mu oczko.

Ryurein - 2013-08-15 02:13:49

Jak on mnie denerwuje. Czemu nic do niego nie dociera? Ile razy można tłumaczyć, że nie to znaczy nie! Piekliłem się w myślach na jego zachowanie. Po chwili dotarło do mnie co on gada. Zyskałem szanse na ratunek!
- Nie mogę teraz wyjść, w końcu tu pracuję. A poza tym mam gościa, więc tym bardziej nie wypada. Ty też zresztą chyba masz robotę? Nie powinieneś do niej wrócić? Może innym razem. - dodałem dla uspokojenia sumienia. A poza tym byłem trochę ciekawy skąd on się tu wziął.

Kaito Miyazaki - 2013-08-15 02:23:25

Podskoczył na krześle nie zdążając odpowiedzieć na pytanie zadane przez Ryu. A kto to tak do księgarni wchodzi? Na pewno nikt normalny. Wstał z krzesła, odkładając herbatę na bok. przysłuchiwał się póki co rozmowie z zaplecza. w końcu jednak podszedł, wychylając łeb zza drzwi. Co tam się działo? Zdziwił się bardzo widząc gościa w masce gazowej. I po chwili owy nieznajomy zaczął się przytulać do Ryureina. Może się znają? A może on go właśnie napadł i dusi? Główkował sobie patrząc na sytuację. Jednakże bardziej zaskoczył go fakt, że ciemnowłosy potrafi klnąc na innych. A to nowość. Wydawał się spokojny i opanowany a tu takie coś. A jak się denerwuje. Zaśmiał się cicho, co Ryu wyglądał całkiem uroczo. Na pewno się znają. Wyszedł z ukrycia, a mianowicie z zaplecza, idąc ku nim.
- em.. cześć- przywitał się trochę sztywno bo jednak maska robiła jakieś wrażenie.

Robert Gambit - 2013-08-15 02:46:16

- Taaa, mam robotę, dosłownie przed chwilą zacząłem... ale nie mówmy o tym, pogadajmy o tobie...
Spostrzegł chłopaka wyłaniającego się z jakiegoś pomieszczenia za placami Ryu i podchodzącego do nich nieśmiało. Nieznajomy przywitał się. Robert spojrzał na niego, a zaraz potem na Ryu. Znów na niego i na swojego Ryu. Prawie było słychać, jak jakieś trybiki przestawiają mu się w głowie. Nagle jakby powrócił do siebie. Przechylił głowę i wyglądał trochę jak zaintrygowana papuga. 
- Jestem Robert, bardzo miło mi się poznać, kolego. - po raz pierwszy przemówił spokojnie. Wyciągnął rękę do chłopaka w słuchawkach. - A ty jak masz na imię?

Kaito Miyazaki - 2013-08-15 02:55:38

Patrzył się na Roberta prawie z taką upierdliwością, że stało się to  takie.. niegrzeczne. skarcił się w myślach za to wgapianie się. Teraz to on popatrzył się to na jednego to na  drugiego i tak kilka razy. zdecydowanie sie znali. nie miał już żadnych wątpliwości.
-Miyazaki Kaito- przedstawił się i już już chciał się skłonić, ale chłopak w masce wyciągnął do niego rękę. popatrzył się na jego dłoń i ją zaraz uścisnął. Juz się przyzwyczaił do tej formy powitania.
- Miło poznać.- dodał po chwili. Przeniósł wzrok na pasemkowatego, uśmiechając się.
-Twój znajomy? -zapytał ciekawsko.
- Tez jest z...- zaciął sie iż zapomniał jak się nazywał jego kraj.
-Po..Pola..Polaski?- strzelił ale nie ustrzelił.

Ryurein - 2013-08-15 03:16:45

Usłyszałem jak Kaito wychodzi z zaplecza i podziękowaniem Bogu za odwrócenie uwagi Roba ode mnie. Owszem miałem pewne obawy co do jego reakcji na Kaito. Na szczęście okazały się bezpodstawne. O dziwo w towarzystwie innych Robert potrafił zachowywać się normalnie. Było to lekko dezorientujące i niepokojące.
- Z Polski. - poprawiłem Kaito z uśmiechem. W końcu był nawet blisko poprawnej nazwy (xd).- Tak znamy się z uczelni. Chociaż właściwie to tak nie do końca. Studiowaliśmy na różnych, ale kiedyś spotkaliśmy się na jakiejś domówce u znajomych. I okazało się, że mieszkamy w obrębie tego samego campusu. A potem jakoś tak samo poszło. Wychodziliśmy na wspólne imprezy. Właściwie to on mnie na nie siłą wyciągał, ale to szczegół. Było zabawnie mimo wszystko. - Zamyśliłem się na chwilę. Po chwili otrząsnąłem się ze wspomnień. - Cóż, jak ci już wspominałem Rob, nie dam rady na razie nigdzie się z tobą wybrać. Może jak ogarnę trochę ten chaos. Na razie odpada. -Machnięciem ręki ogarnąłem całą księgarnię. - A właśnie Kaito. Nie miałbyś trochę czasu i ochoty żeby mi z tym pomoc? Bo chyba sam jednak nie dam rady.

Robert Gambit - 2013-08-15 13:07:33

Robert nagle poczuł się trochę dziwie. Podrapał się po czole. Maił poczucie, jakby... rogi zaczęły mu rosnąć.
Położył rękę na ramieniu Kaito i przyjaźnie poklepał. 
- No wiesz, Ryu, to niegrzeczne tak wykorzystywać kolegę. Ty niedobry miśku, ty. - powiedział po polsku. Zastanowiwszy się chwilę, zwrócił się do Kaito - Ja też wam pomogę. Moja robota może poczekać, a we trójkę ogarniemy wszystko w try miga. Nie, nie, Ryu, nie rób takiej miny, to nie żaden problem, przecież wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko. Będzie fajnie, nie? - wziął Kaito pod rękę i zaśmiał się rubasznie.

Kaito Miyazaki - 2013-08-15 22:02:03

-Tak. Z Polski.- pokiwał głową, poprawiając się. Słuchał skąd oni to się znają i stwierdził, że mieli całkiem udaną i ciekawą znajomość. Jego na imprezy zazwyczaj nikt nie ciągał. Jakoś wolał posiedzieć całą noc nad grami komputerowymi czy na czytaniu mang. Na pytanie Ryureina pokiwał głowa twierdząco.
-Jasne, że ci pomogę- odparł. Dzięki temu, przez jego ręce przejdą prawie wszystkie książki, które go interesują. Zamrugał parokrotnie, zdezorientowany klepnięciem po ramieniu. A raczej tym, że nie zrozumiał tego, co powiedział Rob. Całkowicie został zmieszany kiedy to pan w masce gazowej go wziął pod rękę.
-Tak, tak. We trzech pójdzie sprawniej.- przyznał rację Robertowi. Chociaż z drugiej strony.. mniej książek przejdzie przez jego ręce.

Ryurein - 2013-08-15 22:55:16

"Ryu też by wolał sobie poczytać, ale czy miał jakiś wybór? xD"

Chyba jednak przysłowie "kto mieczem wojuje od miecza ginie" jest prawdziwe. Chciałem mieć spokój przy ogarnianiu chaosu książkowego, a tymczasem wkopałem się w Apokalipsę... Mam tylko nadzieję, że obecność Kaito powstrzyma Roba przed zbytnim okazywaniem uczuć. Bo nie ręczę za siebie.
- Nie-mów-do-mnie-miśku-ładnie-cię-proszę... - Wywarczałem w jego stronę w ojczystym języku. Widząc, że Kaito nie bardzo wie o co chodzi, dodałem już po japońsku. - Wybacz Kaito; Rob, nie wypada rozmawiać w języku, którego wszyscy obecnie nie rozumieją. Mam nadzieję, że wiesz co mam na myśli?. - Spojrzałem na niego sugestywnie. - Dobra skoro wszyscy są chętni do pomocy to bardzo się cieszę. Mój plan jest taki. W magazynie widziałem kilka pudel, które można pooznaczać tematycznie: historia, dramat, poezja i tak dalej. Podobnie zrobimy z regałami. Następnie po kolei przeglądamy wszystkie książki i wkładamy do konkretnych pudeł. Gdy skończymy, zabieramy się za układanie ich w sposób odpowiedni. Jakby ktoś nie był pewny, do jakiego gatunku zaliczyć daną pozycje, albo jak idzie po kolei alfabet - zerknąłem na Roba - w komputerze wszystko już posegregowałem, więc spokojnie można z niego korzystać. Robert, jesteś z nas najwyższy, dlatego będziesz zbierał książki z najwyższych półek. Ma ktoś lepszy plan? Nie? No to do dzieła. Im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy. - Mówiąc to poszedłem do magazynu, żeby wydobyć i oznaczyć pudła.

Robert Gambit - 2013-08-15 23:23:34

Robert znowu zapatrzył się na białe pasemka. Miał ochotę ponownie ich dotknąć, sprawdzić czy są prawdziwe, tak fantasmagoryjne wrażenie na nim robiły. Ryu tłumaczył coś o segregacji, w dodatku ręcznej. Jego dusza informatyka zajęczała. Czemu nie można po prostu napisać programu, który wszystko posegreguje? Kilka prostych linii kodu i po sprawie. Szkoda, że życie to nie matrix. Znaczy się, to niezbyt fajne gdy roboty z przyszłości robią z ciebie baterię duracella, ale przynajmniej skoro wszystko jest kodem, do kodu można się włamać i go pozmieniać. Od tej myśli aż mu okulary zaparowały. Miał kilka ciekawych pomysłów, jak mógłby zmienić kod w tej chwili. Wyobraził sobie Ryu jako postać w grze dress-up i uśmiechnął szeroko, choć nikt tego nie widział.     
- Robert, jesteś z nas najwyższy, dlatego będziesz zbierał książki z najwyższych półek.
A jakże, jest, najwyższy i w ogóle cały duży... zaczął kiwać się na piętach, powstrzymując się od podzielenia tym komentarzem z innymi. Może jeszcze później będzie okazja.

Ryu zniknął gdzieś na zapleczu, a Robert z Kaito zostali przy recepcji. Przypomniał sobie, że cały czas trzyma go pod rękę. Puścił chłopaka, przepraszając. Japończycy to pruderyjny naród, chyba nie każdy lubi być tak chwytany znienacka... choć w Polsce tez niektórzy koledzy się o to obruszali. Dziwni ci ludzie czasami.

Miał ochotę wpaść na zaplecze, ale właściwie po co się tak spieszyć. Sun Tzu pisał, że prawdziwa miłość cierpliwa jest. Albo to było z czegoś innego, nie pamięta za dobrze.     

Oparł się o blat kontuaru i przyjrzał egzotycznej urodzie chłopca w słuchawkach. To jedna z zalet noszenia maski, nikt nigdy nie wie, czy się na niego gapisz. Podparł podbródek i zagaił:
- Chyba poczekamy sobie chwilkę. Powiedz, długo znacie się z Ryu?  - to pytanie samo nacisnęło mu się na usta, jak natrętna myśl, której nie da się przegonić.

Kaito Miyazaki - 2013-08-16 01:11:09

Różne myśli mu się kłębiły we łbie. od tych całkiem normalnych po te najdziwniejsze. Przysłuchiwał się im i temu szumiącemu językowi. Zmarszczył nos. Jak oni mówią skoro brzmią jak popsute radio. Na myśl o segregowaniu całej księgarni aż mu mina zrzedła. Na pewno nie uporają się z tym w jeden dzień. W końcu.. co trudnego w podzieleniu książek na tematy? Przeszkodą była tylko ilość książek. Odprowadził wzrokiem Ryu, który zniknął na magazynie. Spojrzał na zamaskowanego gościa. Tak.. zdecydowanie wyglądał niepokojąco. Ale w końcu go puścił cale szczęście. Zmrużył oczy jakby chciał wyczytać, o czym myśli Robert. Wyczuł na sobie jego spojrzenie także doskonale wiedział że ten się gapił. Skrzyżował ręce na torsie i odwdzięczył mu się tym samym. Zamrugał parokrotnie powiekami słysząc jego pytanie.
-Niedługo się znamy. Ale będziemy mieli okazję się bliżej poznać, bo mamy razem pokój w akademiku.- nie widział potrzeby by mówić jeszcze o trzecim współlokatorze.

Robert Gambit - 2013-08-17 13:13:07

Głowa ześlizgnęła mu się z ręki i łupnęła na blat.
Było już za późno. Za późno przyjechał do Japonii. Widać Ryu już poukładał sobie tutaj życie, bez niego. Do tej pory wszystko zbyt dobrze się układało, przecież mógł wyczuć że, jak to normalnie bywało w jego przypadku, zaraz wszystko się zawali. Jęknął cicho.

W końcu podniósł się z kontuaru, złapał zaskoczonego Kaito za dłoń i spojrzał mu prosto w oczy.
 
- Powiedz, jak ty to robisz? Dlaczego nie można się tobie oprzeć?!

Kaito Miyazaki - 2013-08-17 16:26:13

Poczuł jak Rob łapie go za rękę, na co w pierwszym odruchu chciał dłoń zabrać. Ale tego nei zrobił. Popatrzył mu w oczy, a raczej bardziej widział odbicie swoich oczu w jego masce.
-he? Co ja robię?- nie wiedział o co chodzi mężczyźnie. wyswobodził dłoń, podnosząc obie ręce ku górze w gescie poddania
-Ale ja nic nie zrobiłem- powiedział na obronę, całkowicie zdezorientowany.

Robert Gambit - 2013-08-17 17:21:22

- Rozumiem. Jesteś przystojny, miły, skromny... nic dziwnego. - Robert znowu przyjął pozycję półwiszącą.
- To może ja jednak idę, wiesz, powiedz Ryu, że idę zaparkować Bulbuzatora na pobliskim drzewie...
Już chciał wychodzić, kiedy kopnął nogą jakieś pudło. Ach, to paczka, którą miał doręczyć. Wziął ją w ręce. Była dość ciężka. Pewnie były w niej jakieś książki. Cholera, przecież i tak musi poczekać na Ryu, żeby podpisał mu pokwitowanie.

Kaito Miyazaki - 2013-08-17 17:26:16

Słuchał go z  coraz większym zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
-Ale ja na prawdę nie wiem o co chodzi- powiedział. Czemu on nigdy nic nie wiedzial? albo dowiadywał się jako ostatni lub po czasie. Zmrużył oczy patrząc się na pudełko, które podniósł Gambit.
-Co to za przesyłka?-zapytał wskazując na pudło, które ciemnowłosy trzymał.

Ryurein - 2013-08-17 18:04:44

Udało mi się znaleźć około 10 pudeł, które mogliśmy wykorzystać. Miałem nadzieję, że to wystarczy. Nawet odkryłem położenie mazaka, którym mogłem maznąć fachowe podpisy. Po wykonaniu wszystkich tych czynności wyszedłem z magazynu. I zastałem dziwną scenę. Robert zwisał na kontuarze, a obok niego Kaito z miną, mówiącą że lekko nie ogarnia sytuacji. Po chwili Rob podniósł się, mruknął coś do Kaito i zaczął zbierać się do wyjścia. Dezercja w obliczu próby! Już miałem coś na ten temat powiedzieć, ale Rob potknął się o coś i schylił się żeby to podnieść. Była to nieznana mi paczka. W sumie jest listonoszem, więc pewnie ją przyniósł i zapomniał. Norma. Uśmiechnąłem się do siebie. Podszedlem do dwójki, po drodze odstawiając pudła i otrzepując ręce z kurzu.
- Czyżbyś o czymś zapomniał, Rob? Czy po prostu paczka przeszkodziła ci w dezercji? - zapytałem uśmiechając się do niego lekko złośliwie. - Wiesz, że liczyłem na twoją pomoc. - Tym razem mój uśmiech nie był złośliwy, tylko smutny.

Robert Gambit - 2013-08-17 18:34:08

- A, przesyłka z poczty. Ryu musi pokwitować odbiór - Stał z pudłem w ręku, wypompowany z chęci do życia jak dziurawa dętka, kiedy powrócił Ryu. Wychodził z magazynu i wyglądał jak sterta kartonów z rękami i nogami, bo puste pudła niemal całkowicie go zasłaniały. Robert już miał się zaśmiać, kiedy skarcił się w duchu. Jeszcze było za wcześnie, by pożegnać się z żałobą.
Ryu podszedł do nich i wyraził dezaprobatę wobec tego, że Robert chciał ich opuścić. Zasmucił się. Szczerze, bez cienia cynizmu, kąciki ust miał uniesione w uśmiechu, ale oczy pozostawały smutne. Roberta zatkało na ten widok. Ryu wyglądał tak uroczo, kiedy robił taką minę. Jego wspaniały, piękny bożek. Chyba... chyba Ryu zależało na nim. Może to tylko złudzenie, ale może nie było za późno! Oby nie było za późno, bo szkoda mu było owinąć Bulbuzator o drzewo i narażać rodzinę na koszty związane ze sprowadzaniem zwłok przez pół świata.
Wziął głęboki oddech. Jednak będzie walczyć. Choćby miał wypruć sobie żyły, zrobi co będzie należało, chociażby żeby jeszcze raz poczęstował go tym pięknym, smutnym uśmiechem.
Wyprostował się i podszedł do długowłosego. Włożył mu paczkę w ręce. Nachylił się i szepnął mu do ucha:
- Jeszcze tylko podpis. I buziak dla doręczyciela.

Ryurein - 2013-08-17 19:17:06

Buziak dla doręczyciela, ale sobie wymyślił. Zaśmiałem się w duchu. Chyba jednak lubię to jego błaznowanie. Odsunąłem się kawałek i odstawiłem na bok paczkę bo była trochę ciężka. Jeśli to nowe książki to chyba się pochlastam. Jeszcze nie skończyliśmy ogarniać tego co tu jest, a już nam roboty dokładają. Westchnąłem i odwróciłem się z powrotem do Roba. I co ja mam zrobić? A... raz się żyje. Zbliżyłem się jeszcze bardziej i złapałem za filtr maski. Pociągnąłem głowę Roba w dół, a następnie delikatnie odchyliłem maskę do góry. wziąłem głęboki wdech, jakbym skakał na głęboką wodę i  musnąłem wargami kącik ust Roberta. Poczułem, że lekko zesztywniał. Ja natomiast odsunąłem się i założyłem maskę na miejsce.
-To gdzie mam się podpisać? - uśmiechnąłem się.

Robert Gambit - 2013-08-17 22:58:24

Rob wcale nie był zaskoczony takim obrotem spraw. Oczywiście, że nie. To musiał być jego urok osobisty. Podparł się pod boki i chciał odwrócić, jak gdyby takie coś to była w jego życiu normalka, ale zaskoczony odkrył że nic nie widzi... aż go zamroczyło? Do czego to dochodzi jak człowiek jest wyposzczony. Ach, to maska, przesunięta do góry, zasłoniła mu wizję. Ściągnął ją w dół i tryumfalnie spojrzał na Kaito.
- Mam potwierdzenie w tylnej kieszeni. - zaśpiewał w stronę Ryu. - Chyba musisz je najpierw wyciągnąć.

Może posuwa się za daleko, ale zawsze miał ryzyko i przesadę wpisaną w krew.

Kaito Miyazaki - 2013-08-18 15:40:21

Zerknął w stronę drzwi od zaplecza, skąd wyszedł Ryu z pudłami. Kiedy ta dwójka zaczęła ze sobą rozmawiać, po prostu się zaczął im przyglądać z uwagą i przysłuchiwać. Zdziwił się kiedy Ryu dał całusa Robertowi. Zamrugał parokrotnie powiekami.
-Jesteście parą, czy taka poczta u was jest dziwna?- zapytał całkiem poważnie. Bo różnych rzeczy mógł nie wiedzieć. Zresztą.. machnął na to ręką. Wziął jedno pudło, które przyniósł Ryurein, podpisane jako "kryminały". Zapewne będzie w stanie odróżnić o czym jest dana książka. Ruszył z kartonem do półek i zaczął przeglądać poszczególne książki.
-Dramat- stwierdził odkładając tomik na miejsce.
-Kryminał.- powiedział do siebie i zapakował ową książkę do pudełka.

Ryurein - 2013-08-18 20:55:13

- Ha! Cały ty! Dać ci palec to całą rękę byś złapał. MO-WY-NIE-MA! - Każdą sylabę akcentowałem puknięciem w filtr maski. Niestety, ze względu na różnicę wzrostu, musiałem zadzierać głowę do góry, przez co raczej uzyskałem efekt komiczny, zamiast zamierzonego, poważnego. - Poza tym, to twoja praca. Każdą kolejną osobę będziesz tak nagabywał? - Spojrzałem na niego spode łba. Pytanie Kaito jednak zupełnie odwróciło moją uwagę.
- Nie, nie jesteśmy parą! Jak mogłeś coś takiego pomyśleć. - No w sumie to mógł... Dodałem sam do siebie. - Po prostu dawno się nie widzieliśmy i chyba trochę tęskniłem. Dlatego łatwiej daję się wkręcić w jego durne zagrywki. - Powiedziałem celem usprawiedliwienia, zabierając się za segregację drugiego regału.

Robert Gambit - 2013-08-18 22:33:00

Dotknął mojej maski.
Może to nie było jeszcze to, o co prosił, ale też może być. Maska była wszelako częścią jego ciała. Jednak tak łatwo nie miał zamiaru dawać za wygraną i po prostu podać kartki Ryu. Poza tym jeszcze nie wychodził, obiecał przecież pomóc. Co chwila "przez przypadek" przestawiając, łapiąc za rękę i dosuwając się do Ryu, również zaczął przeglądać regał drugi. To zemsta za to, że powiedział, że nie są parą. Ależ są, tylko Ryu o tym jeszcze nie wie. Wziął pierwszy wolumin w dłonie.
"Zew Cthulhu" ... sądząc po okładce coś przyrodniczego, idzie do paki z "literaturą popularnonaukową".
"Zbrodnia i kara" ... prawo i finanse.
"Biologia" autorstwa Villego. Toż to jest płyta chodnikowa, nie książka. Niestety, z braku takowego działu, idzie do popularnonaukowych.
"Słownik slangu japońskiego". Otworzył go na przypadkowej stronie, poczytał i sam do siebie się uśmiechnął. 
- Słuchajcie tego. "Tsundere  - proces rozwoju charakteru postaci, występujący w kulturze masowej, w którym osoba z początku zimna, oschła i nieufna powoli otwiera się ku innym osobom i odkrywa swoją wrażliwą stronę." - Robert spojrzał znacząco na Ryu. - O, albo "hentai". Nie, pewnie to znacie. "Tentacle"... dobra, tego wam nie przeczytam. "Bishonen". To o mnie. "Moe". Fuj. A, jeszcze to, zobacz - trzymając palec na haśle, zaszedł Ryu od tyłu i przełożył nad nim ręce, w ten sposób go obejmując. Położył mu głowę na ramieniu, zginając przy tym kolana.
- No, spójrz tutaj...

Kaito Miyazaki - 2013-08-18 22:48:41

Jako, że porzadkował inny dział to ich nawet nie widział. Ale za to słyszał. Zaśmiał się cicho z tego co czytał Robert. Dla niego to nie było żadną nowością. Wybierał książki o tematyce kryminalnej, zamiast od razu brać pokolei każdą ksiązkę i ją odpowiednio przydzielić do kartonu. Jak to on, zawsze musiał zrobić cos inaczej. Zaczął nucić piosenkę, którą słyszał dzisiaj w radio. I nawet kiwał się w jej rytm. Pakował książki o wybranej tematyce, pogwizdując od czasu do czasu. Kiedy pozbierał już wszystkie książki z półek, do których sięgał, poszedł po drabinę. Postawił ją sobię tuż przy regale, taszcząc na nią jak głupi, karton z kilkanastoma tomami w środku. Zdjął z góry może z cztery książki, kiedy dało się słyszeć głośny huk. Wpierw poleciał karton, potem Kaito a na niego jeszcze parę książek, które spadły z półki. Jęknął, leżąc na kartonie, który zamortyzował cały upadek. Po dłuższej chwili takiego 'odpoczynku' wygrzebał się spod książek, wstając z ziemi, przeciagajac się. Zaczął sprawdzać, czy nigdzie się nie uszkodził.

Ryurein - 2013-08-18 23:40:26

Czy on mógłby przestać mi przeszkadzać. Za co mnie to spotyka? Komu w poprzednim życiu zaszkodziłem, ze teraz się karma mści?Tak rozmyślając w ogóle nie zwracałem uwagi na jego poczynania segregacyjne. W ogóle starałem się nie zwracać na niego uwagi. Jeszcze by coś sobie w tym łbie wymyśli i miałbym przerąbane totalnie. Obserwowałem go tylko co jakiś czas kątem oka. Nawet jego czytanie słownika przeszło mi kolo ucha bez zbytniego efektu. Zaciekawiło mnie tylko czemu akurat wybiera hasła o tej konkretnej tematyce. I czemu przy "tsundere" się na mnie tak dziwnie spojrzał. Jednak gdy zaczął mnie napastować już tak konkretnie spojrzałem w ten jego słownik.
- No o co chodzi? Wiesz, że trochę mi to... - nie zdążyłem dokończyć zdania gdyż w dalszej części księgarni rozległ się łomot jakby zawalił się cały dach. A przynajmniej jakby tona książek spadła z półek. Szybko wywinąłem się z objęć Roberta i pobiegłem w kierunku hałasu.

Na miejscu zobaczyłem pobojowisko. Koło regału leżała sterta książek z której właśnie wyczołgiwał się Kaito. Chyba próbował dostać się do najwyższych półek i skończyło się to tragicznie. Natychmiast podszedłem do niego żeby sprawdzić, czy nic mu nie jest. W końcu nie chciałem mieć go na sumieniu.
- W porządku? Nic sobie nie zrobiłeś? Wezwać lekarza?- Zapytałem z niepokojem lekko go obmacując po ramionach.

Kaito Miyazaki - 2013-08-18 23:59:48

-Nie trzeba.- powiedział trzepiąc spodnie z kurzu, jaki się na niego naniósł przy okazji strącenia książek.
- Nic mi nie jest- odparł, stwierdzajac, że raczej jest cały i żadna kosć nie wygięła się pod dziwnym kątem. Było za nisko by się w jakikolwiek sposób uszkodzić.
-Nie trzeba lekarza- zaśmiał się.
- To tylko stłuczenie- wyjaśnił krótko z lekkim rozbawieniem. Ryu chyba był nazbyt troskliwy. Ukucnął po karton,który niedawno niechcący pogniótł, spadajac na niego. Rozprostował go w miare możliwości, układajac na nowo książki.
- Mogę wracać do pracy- zakomunikował, posyłajac szczeery uśmiech do Ryureina.

Ryurein - 2013-08-19 00:17:59

- No skoro tak twierdzisz. - powiedziałem niezbyt przekonany.- Tylko jakby coś się działo to wołaj. I lepiej nie właź na tą drabinę. Książki z góry zbierze Rob. W końcu po coś go tu mamy, nieprawda? - uśmiechnąłem się do Kaito. - To idę wracać do pracy. I może lepiej sprawdzę jak on to układa. Tak na wszelki wypadek.- Dodałem już do siebie.
Gdy wróciłem do Roba dalej był on zajęty czytaniem słownika. Ach cały on, jak się nie przypilnuje to się będzie lenił.
- Kaito spadł z drabiny jak próbował sięgać do wyższych półek. Na szczęście nic mu nie jest. - powiedziałem na wypadek gdyby się martwił. - To co tak bardzo chciałeś mi pokazać?

Robert Gambit - 2013-08-19 12:02:47

Przyglądał się spomiędzy półek jak Ryu pomaga Kaito. Na szczęście ten drugi nic sobie nie zrobił i od razu zabrał się do dalszej pracy. Kiedy długowłosy wrócił do niego, udał, że nadaj czyta słowniczek. W sumie nie wie, czemu się tak zachował. Może był trochę zły, że Ryu tak szybko od niego uciekł, ubiegł go w udzielaniu pomocy i w ogóle głupio wyszło.   

Ryu spytał go, co tak właściwie chciał mu pokazać.

Robert już nie pamiętał. Zresztą nie chodziło o pokazywanie hasła.

- Yyyyy... - zaciął się. To chyba przez ten hałas, który spowodował upadek Kaito. takie rzeczy zawsze wprawiały go w zdenerwowanie. - Może nie mówmy o mnie, pomówmy o tobie. - W końcu odzyskał rezon. Rzucił słownik na chybił trafił do pudła. - Nie widzieliśmy się lata. Mam prawo wiedzieć, jak ci sie do tej pory układało życie.

Kaito Miyazaki - 2013-08-19 16:47:52

Posegregował wszystkie książki do których sięgał z ziemi. Krzywo się popatrzył na drabinę, mrużąc przy tym oczy. W pewnej chwili nawet zaczął budować z książek, które nie były kryminałami, coś na wzór fortecy. Zrobił półkole, stawiając jedną książkę na drugą. Nie ma co jak bawić się w murarza. W końcu wstał, taszcząc karton, który zapełnił i przytargał go do chłopaków.
-Wszystkie kryminały z tamtych półek już tutaj są.- zakomunikował, stawiając pudło z hukiem na podłodze.

Ryurein - 2013-08-20 19:36:07

- Skleroza w tym wieku, to trochę niepokojące, wiesz? A co do naszej długiej rozłąki to, co racja to racja. Na razie powiem ci jednak tak w skrócie, bo tego jest trochę dużo, a stać i rozmawiać to średnio wygodnie. – oparłem się lekko o regał i zacząłem opowiadać. –  Pewnie pamiętasz, że zanim udało mi się skończyć licencjat moi rodzice zginęli w wypadku. Co ja mówię, na pewno pamiętasz. W końcu to tobie w rękaw ryczałem całe dnie. Nawet nie kojarzę, czy ci za tą pomoc podziękowałem. Jak nie to teraz to robię. Dziękuję, bo bez ciebie nie dałbym chyba rady tego znieść. – Mówiąc to podszedłem i lekko przytuliłem się do Roba. Po chwili wróciłem do podpierania regału. Po kolejnych kilku minutach kontynuowałem. – W każdym razie po tym wszystkim nie byłem w stanie zostać w domu i wyjechałem tutaj. Przez pierwszy rok było ciężko. Zwłaszcza kontakt z urzędnikami przez tą moją zbitkę nazewniczą był naprawdę utrudniony. Wszyscy myśleli, że to jakiś żart. Jednak udało mi się znaleźć jakieś lokum i dorywczą pracę, dzięki czemu miałem jakieś oszczędności. Dodatkowo pieniądze po rodzicach też mi pomogły. A obecnie studiuję historię. W tym roku nawet udało mi się dostać miejsce w akademiku, więc nie bieduję po przyczepach. I właśnie w akademiku poznałem Kaito. W sumie było to dzisiaj rano, ale jakoś tak szybko się dogadaliśmy. A co u ciebie? Nigdy nie wspominałeś o planach wyjazdu za granicę, a już na pewno nie do Japonii. Co się stało, że zmieniłeś zdanie?
Przybycie Kaito wytrąciło nas z rozmowy. Muszę przyznać, że trochę to nie fair w stosunku do niego, on pracuje, a my z Robem się lenimy. Trzeba się wziąć do roboty.
- Dzięki Kaito. Naprawdę cieszę się, że mi pomagasz. Ale czemu tylko kryminały? Chyba, że tak ci wygodniej. My rozdzielamy po kolei i jakoś to też idzie. – W tym momencie zerknąłem do pudła z literaturą popularnonaukowa i zmartwiałem. Oto bowiem patrzył na mnie z okładki Wielki Przedwieczny, Kapłan lub Brat Przedwiecznych, Pan Snów. Prościej mówiąc Cthulhu, o którym opowieści nijak się mają do tematyki popularnonaukowej. Tknięty złym przeczuciem rzuciłem się przeglądać kolejne kartony. I moje przeczucie się potwierdziło. Znalazłem tam totalny miszmasz wszystkiego. Połowa książek była powrzucana jakby na chybił trafił, albo na podstawie tytułu. Jednak ponad moje nerwy było ujrzenie „Zbrodni i kary” w pudle „Prawo i finanse”. Poczułem jak ziemia ucieka mi spod nóg, oraz że tracę wizję. Nim straciłem przytomność zdołałem szepnąć.
- Robert, zabiję cię…

Robert Gambit - 2013-08-20 22:34:19

Robert dobrze pamiętał, kiedy Ryu został osierocony. Nigdy nie był dobry w pocieszaniu innych, dlatego bardzo ucieszył się, że jego mizerna pomoc jednak jakoś poskutkowała. Choć tyle mógł wtedy zrobić. Jemu też nigdy nie układało się na tyle dobrze, by choćby wesprzeć Ryu finansowo...

Zmarkotniał, nagle owładnięty rozmyślaniami o przemijaniu. W dodatku Kaito rzucił karton z książkami na podłogę i aż podskoczył w duchu ze strachu. Kurde, dorosłemu, wielkiemu facetowi tak nie przystoi! Weź się w garść, ciemnoto średniowieczna! 

Ryu zaczął przeglądać ich posegregowane książki. Chyba coś mu nie pasowało, bo zaczął rozgrzebywać zawartość pudeł, wydając przy tym dźwięki będące czymś pomiędzy oznaką zdziwienia i obrzydzenia. Szczególnie nie podobał mu się ten podręcznik prawniczy. Zachwiał się jak po pijaku i już prawie wyszedł z książką wciąż w rękach na spotkanie podłodze, ale Robert był szybszy i go złapał.
Ostrożnie położył przyjaciela na podłodze, wciąż ściskającego "Zbrodnię i karę" jak najcenniejszy skarb.
- Ryu! Słyszysz mnie?!
Nie odpowiedział. Leżał jak bez życia z zaciśniętymi powiekami.
- Nie da rady, trzeba restytuować! - nawiasem mówiąc, Robert oczywiście nie sprawdził, czy naprawdę funkcje życiowe ustały i taki zabieg jest niezbędny. Ryu tylko zemdlał, nic tragicznego mu się nie stało. 

Nachylił się nad wiotkim długowłosym i już zaczął ściągać swoją maskę, kiedy zatrzymał się wpół gestu.

- Kaito... czy mógłbyś mnie jakoś... zasłonić? - najwyraźniej bał się pokazać publicznie twarz. Mimo, że w tej części księgarni poza nimi nikogo nie było.

Kaito Miyazaki - 2013-08-20 22:44:15

Zdziwił się szczerze kiedy Ryu tak po prostu.. padł. Znaczy się zemdlał. Tak po prostu. Czyżby ten był tak bardzo wyczulony na nieposegregowane książki? Dziwne, że ten nie dostał zawału kiedy wszedł do całej tej księgarni, która była cała taka w  nieporządku.
-Nikogo tu nie ma- powiedział pośpiesznie do Roberta, zmartwiony stanem Ryurein'a. Coś takiego jakby go ponaglał, bo wszystko zależy od szybkości reakcji.

Robert Gambit - 2013-08-20 23:29:01

- Dobra, dzięki.
Rozpiął szlufki z boku maski i w końcu pozbył się gumy z twarzy. Ukazało się oblicze dość zwyczajne, smukłe, o bladej cerze, opatrzone parą okrągłych, jasnych oczu niczym kosztowną biżuterią. Kichnął parokrotnie w reakcji na świeże powietrze, które nagle zaatakowało jego nozdrza. Nachylił się jeszcze bardziej nad Ryu tak, że prawie stykali się nosami.

- Człowiecze... - powiedział głębokim głosem. - Człowiecze, spójrz w oczy swemu przeznaczeniu! Wzywam cię, spójrz Śmierci w oczy! To jeszcze nie twój czas! Wróć z Doliny Ciemności! 

Gwoli wyjaśnienia - Robert sądzi, że ktokolwiek zobaczył go bez maski, zobaczył Śmierć. Poza tym, trzymając swą twarz tak blisko Ryu, jednak poczuł, że ten oddycha, ale to wcale nie znaczy, że nie potrzeba mu Wezwania do Światłości. 

- Hej! Nie zakręciłeś gazu! Pies ci się pali! Babcię porwali kosmici!

Inkantacje i nawoływania (oczywiście) spaliły na panewce. Trzeba zastosować tradycyjne metody. Na tych wszystkich filmach instruktażowych następnym krokiem jest ożywczy pocałunek. To bardzo ciekawe że, jak wydawało by się, baśniowy sposób tak dobrze działa. Wziął głęboki oddech, wmawiając sobie ciągle, że to wcale nie jest wykorzystywanie sytuacji na swoją korzyść. A jak jest, to w dobrej wierze.

Palcem wskazującym i kciukiem rozchylił wargi Ryu. W odpowiedzi usłyszał coś w stylu cichego chrapnięcia typu "nie przeszkadzaj mi kiedy śnię o jednorożcach". Nabrał nieco powietrza w płuca i niezbyt śpiesznym ruchem podzielił się nim z nieprzytomnym. Parę razy nacisnął delikatnie na klatkę piersiową.

Ponownie nachylił się, by wykonać ten prawie-że pocałunek...

Ryurein - 2013-08-21 00:10:27

Jaki miły sen... Naprawdę miły i ciepły. Uchyliłem lekko oczy i zobaczyłem nad sobą czyjąś zamazaną twarz. Nie wiedziałem kto to, ale skoro osoba ta była częścią mojego snu, to na pewno była dobra. Uśmiechnąłem się do niej nieprzytomnie. Nagle poczułem na swoich ustach usta tej osoby. Mmmm dziwne, zazwyczaj takie sny są mniej realistyczne. Ale co tam, raz kozie śmierć, w końcu to tylko sen. Tak sobie myśląc objąłem rękami szyję nieznajomego i oddałem pocałunek najlepiej jak umiałem. Czułem się jak w niebie i miałem nadzieję, że ta chwila będzie trwała wiecznie. Nagle przez mgłę zamroczenia usłyszałem jak mój tajemniczy, senny gość mruczy mi w usta moje własne imię. Zaraz, ja znam ten głos. Gwałtownie otworzyłem oczy i ujrzałem nad sobą zupełnie wyraźnie, rozmarzone spojrzenie Roberta. I to Roberta bez maski. Nagle świadomość tego, co się wydarzyło wróciła do mnie z pełną mocą. Gwałtownie zamknąłem usta, prawie przygryzając mu język i odepchnąłem go od siebie.
- Co ty sobie myślisz! Wykorzystywać sytuację na swoją korzyść, jak ostatni zboczeniec! Nie wierzę, że to zrobiłeś! Jak już chciałeś buzi to mogłeś powiedzieć, może bym się zgodził. A ty.... ty.... - ze złości nie wiedziałem już, co powiedzieć, więc po prostu zwinąłem się w kłębek na podłodze i zakryłem twarz dłońmi, nie chcąc oglądać tego zdradzieckiego pyska. Po chwili jednak otrząsnąłem się z szoku i pomyślałem logicznie. Przecież on cie ratował, debilu, a ty na niego z paszczą wyjeżdżasz. Zero zrozumienia i wdzięczności! Poczułem się okropnie. Odsunąłem jedną rękę z twarzy i zobaczyłem zszokowane i zranione spojrzenie Roba. To tylko wzmocniło moje wyrzuty sumienia.
- Przepraszam, nie powinienem tak reagować.To w końcu ja cię pierwszy przytuliłem i w ogóle. Ty tylko chciałeś mi pomóc. Chociaż dalej nie wiem, czemu w przypadku omdlenia stosowałeś usta-usta. W każdym razie zareagowałem zbyt gwałtownie i chciałem cię przeprosić. Łapa na zgodę? - Zapytałem siadając i wyciągając rękę w kierunku swojego, miałem nadzieję, że wciąż, przyjaciela.

Kaito Miyazaki - 2013-08-21 19:52:44

Przez moment bardziej go interesowało co chowa się pod maską. Jak wygląda Rob? I czy często w ogóle się pokazuje. Chociaż reakcja chłopaka temu zaprzeczyła. Widocznie Gambit nosi ją wszędzie i zawsze w miarę możliwości. Jego rozmyślanie o masce przerwała gadka o Śmierci? Patrzył się na Roba jak na jakiegoś pól świra. Co on wygaduje? Niech lepiej się pośpieszy i go obudzi, a nie gada jakieś głupoty. W pewnym momencie przesunął dłonią po twarzy. Dziwne metody wybudzenia kogoś z omdlenia. Może nie tyle co metoda, a nieracjonalne pomysły.[ Okrutne zwłaszcza o psie D:] 
Przykucnął przy nich, szturchając kilka razy Ryu za ramię.
-Ryuu- zawołał. Odsunął się dopiero jak Rob się nachylił nad przyjacielem, by wykonać usta-usta. Zerkał to na rozmaskowanego, to na nieprzytomnego.
Na jego twarz wpełzł lekki uśmiech kiedy Ryurein zaczął kontaktować  ze światem rzeczywistym. A może nie kontaktował?  Nie. Jednak wrócił do świata żywych. Pomyślał, kręcąc głową, patrząc na całującą się parkę. Parsknął krótkim, cichym śmiechem i wiedząc, że już wszystko gra, zniknął za regałem, gdzie zaczął zgarnąć swój wybudowany mur z książek. Podskoczył lekko, zaskoczony gdy Ryu zaczął się z wyraźną złością, rzucać do Roba. Już, już miał iść do tej dwójki kiedy po chwili usłyszał przeprosiny ze strony jeszcze niedawno nieprzytomnego chłopaka. To też, uznając, że się tam nie pozabijają, zajął się porządkowaniem swojego działu. A co im będzie przeszkadzał.

Robert Gambit - 2013-08-21 23:19:18

Robert ponownie chciał spróbować ocucić Ryu oddechem, kiedy poczuł, że ten reaguje. Objął go za szyję i przylgnął w namiętnym pocałunku. Robert nie za bardzo wiedział, co jest przyczyna takiego zachowania, ale chyba nie trzeba wspominać, że mu się podobało. Wtedy Ryu niespodziewanie go odepchnął i zaczął krzyczeć, kryjąc twarz w dłoniach.

Robert, nadal na kuckach, poczuł się jakby właśnie dostał kopa prosto w jaja. Dużo był w stanie wytrzymać, ale obrażania nie znosił. Z drugiej strony te słowa kieruje do niego Ryu, więc jak mógłby się gniewać? Aż go w sercu zapiekło z bezsilności.

Zfrustrowany, sięgnął po swoją maskę i już miał zamiar ją założyć, kiedy Ryu opamiętał się i podał mu rękę na zgodę. Złapał wyciągniętą dłoń.

- Nie musisz przepraszać. - próbował powiedzieć to tak, by nie było w jego głosie słychać wzburzonych emocji. Zmrużył oczy, po czym dodał - Powiedziałeś, że jeśli chcę buzi, powinienem zapytać. Więc pytam. Teraz.

Z zupełnie poważną miną popatrzył Ryu w oczy.

Ryurein - 2013-08-21 23:58:07

Uśmiechnąłem się szeroko i odetchnąłem z ulgą, że Robert się na mnie nie obraził. Wyczułem jednak w jego głosie wzburzenie, choć starał się to ukryć. Jednak niezbyt mu to wyszło. A może to ja już byłem na niego i jego nastroje wrażliwy? Nie mam pojęcia. W każdym razie jego kolejne stwierdzenie mnie zaskoczyło. Serio coś takiego powiedziałem?? Może w tym pożałowania godnym napadzie. Cóż nie chcę zepsuć tej świeżej zgody…
- Zasadniczo, to nie zadałeś żadnego pytania. Ale wiem o co ci chodzi. – Powiedziawszy to lekko popchnąłem Roberta, który opadł na tyłek, podpierając się rękami. Podpełzłem do niego powoli na kolanach. Jedną ręką złapałem przód jego koszuli, a palce drugiej splątałem z jego palcami. Zbliżyłem się do niego i popatrzyłem głęboko w jego niebieskie oczy. Lekko oblizałem wargi. No, Ryu, przecież to nie jest takie trudne. Czytałeś tyle opisów pocałunków, że powinno ci się udać. Poza tym poprzedni widać mu się podobał, skoro chce więcej. Ale wtedy byłem półprzytomny i myślałem, że to sen! Nieważne, nieważne, zdaj się na instynkt. Postanowiłem posłuchać swojej intuicji. Zamknąłem oczy i pocałowałem Roberta szybko, mocno i z zaciśniętymi wargami. Zupełnie jak dzieciak w podstawówce. Prawie natychmiast się też odsunąłem, nie zwalniając jednak uścisku na jego ręce i koszuli. Otworzyłem jedno oko, chcąc sprawdzić jego reakcję…

Robert Gambit - 2013-08-22 10:30:54

(pisze z telefonu wiec za brak interpunkcji i bledy z gory przepraszam)
Nie mogl powstrzymac smiechu widzac niezdarne zachowanie Ryu. Jednak zachamowal go na tyle, by tylko cicho parsknac, zaslaniajac przy tym usta dlonia.
- Jeszcze sie duzo musisz nauczyc. Przeciez nie przyjechalem do Japonii za jakims sztywniakiem! Zobacz. - Naczhylil sie i lekko musnal swoimi wargami jego. To jest lekcja pierwsza. Ale spokojnie, mysle ze mamy duzo czasu na nauke.
Robert podniosl tylek z ziemi i pociagagnal za soba Ryu.
- Wstawaj, ksiaze. - Zalozyl swoja maske. - skonczmy ta robote. Bo jak sie nie zajme czyms konstruktywnym, pozamiatam toba podlobe, jesli lapiesz o co mi chodzi. Nie chce wystraszyc klientow.
Rzeklszy to wzial do reki nieslawna "ksiazke prawnicza".
- Jaki dzial? Literatura rosyjska? Powiesci? Dramat psychologiczny? Pozytywizm? - Uznal, ze teraz moze przestac udawac, ze nie wie jak sklasyfikowac jedna z ulubionych ksiazek.

Ryurein - 2013-08-22 23:08:28

Zaczerwieniłem się po czubki uszu słysząc tłumione parsknięcie Roberta. No co w tym takiego śmiesznego? Nie miałem się gdzie i z kim dokształcać. Chociaż muszę przyznać, że to jego delikatne muśnięcie było naprawdę przyjemne. Ciekawe na kim trenował? <;p>
- Czy ty powiedziałeś, że przyjechałeś do Japonii specjalnie dla mnie? Ale przecież miałeś swoje plany, ambicje i projekty, a zrezygnowałeś z tego wszystkiego i pognałeś na drugi koniec świata. I to za mną! Ja… nie wiem co powiedzieć… - naprawdę mnie to zaszokowało. Nie wiedziałem, że mu na mnie zależy. A już na pewno, że w takim stopniu. Gwałtowne pociągnięcie do pionu przerwało moje rozmyślania. Komentarz o czyszczeniu mną podłogi spowodował kolejny atak rumieńców. Jeszcze trochę i mi tak na stałe zostanie.
- Dramat. – powiedziałem zabierając mu nieszczęsny tom z ręki i wkładając do odpowiedniego pudła. – W ogóle czemu udawałeś, że się nie znasz zupełnie na literaturze? Zdziwiło mnie to, bo raczej wykazywałeś się wiedzą w tym zakresie. A tu nagle taka zmiana. – Zagadnąłem Roba, po czym zabrałem się za ponowną walkę z chaosem na pólkach.

Kaito Miyazaki - 2013-08-23 01:28:06

Układał książki w kartonie, bo niektóre nie chciały się nawet zmieścić. Upychał je i przestawiał, by wszystko pomieścić. Chyba tyle kartonów im nie starczy. Chociaż.. pewnie gdzieś jeszcze stały puste i tylko czekały aż je zapełnią. Nałożył na uszy swoje neonowe słuchawki, puszczając muzykę. Takim sposobem, czas mu jakos szybciej zleciał, a robota z jego regałem była zrobiona w mgnieniu oka. Posegregował wszystkie książki, które były poustawiane na półkach, do których chłopak sięgał bez pomocy drabiny. Przecież górne miał pościągać Robert. Wytarł dłonie o spodnie, pozbywając sie kurzu.

Podszedł do biurka, wyraźnie czegoś szukając. Kiedy tego nie znalazł to wyniósł sie na zaplecze, nie pytajac w ogóle o zgodę. Zaczął przeszukiwać całe pomieszczenie. Wyszedł dopiero po kilku minutach ze ścierkami w dłoni, a w drugiej trzymał jakiś płyn. Szmatki położył na biurku, biorac sobie tylko jedną, którą wytarł kurze z półek. Po chwili spryskał je płynem, by przesunąc drugą ścierką po regałach. Teraz było jak najbardziej czysto. Co dziwne, bo chłopak nie był jakimś pedantem.

Nowaki - 2013-10-24 22:50:53

Takano stał przed budynkiem spoglądając na drzwi z niemą irytacją. Nao siedział tuz obok z zaciekawieniem obserwując poczynania mężczyzny Ta kobieta mnie nienawidzi. Pomyślał brunet przypominając sobie kłótnię z Konstancją .

***


- Nie zamierzam wychodzić z domu i integrować się z kolejnymi beznadziejnymi istotami tylko dla tego, że moja nawiedzona gosposia twierdzi " że przyda mi się towarzystwo"- Krzyczał patrząc na nią groźnie.
- Nie zamierzam mieszkać pod jednym dachem z aspołecznym psychopatą i jego panterą !- Warknęła dziewczyna.- Powinieneś mieć ludzkich znajomych, przyjaciół czy chociażby cholernych wrogów zamiast tego sierściucha.- Mówiła zawzięcie gestykulując. Takano popatrzył na nią surowo.
- Ten "sierściuch" przewyższa intelektem większość potencjalnych przyjaciół.- Prychnął z irytacją krzyżując ręce na piersi.
- Zobaczymy czy ugotuje ci obiad lub posprząta dom. - Warknęła.
- Myślisz, ze  jesteś niezastąpiona !?
- Myślę, że rzadko która kobieta jest na tyle pierdolnięta by mieszkać z aspołecznym dupkiem i krwiożerczym kotem rozmiarów konia.
- To tylko uświadamia mi jak bardzo pojebana jesteś.
- Znajdź pracę.
- Jestem bogaczem. Po co mi praca !?
- W pracy będziesz musiał rozmawiać z ludźmi.
- Nie będę pracował.
- Boisz się, ze cię to przerośnie ?- Zapytała kpiąco.
- Oczywiście, ze nie !!
- Udowodnij !- Krzyknęła.
- Jak chcesz! - Wydarł się wychodząc. 

***



I tak oto,  z  wiernym kotem u boku stał przed jebanym budynkiem księgarni. Dopiero teraz zorientował się w jakie szambo się wpakował. Co gorsza własnoręcznie. Takano wziął głęboki oddech i pchnął drzwi wchodząc do środka. Pantera wstała i podążyła za nim rozglądając się ciekawie.
- Halo ?- Rozejrzał się po pomieszczeniu. Z początku nikogo nie zauważył na szczęście Nao błyskawicznie wyniuchał obecnych w księgarni ludzi. Mężczyzna schylił się by nie uderzyć głową w żyrandol i podszedł do mężczyzn segregujących książki.- Witam, nazywam się Yoshida Takano, mój przyjaciel to Nao. Przyszliśmy prosić o posadę w tej księgarni. - Powiedział spokojnie, mierząc mężczyzn przenikliwym spojrzeniem.

Kaito Miyazaki - 2013-10-27 10:05:58

Zsunął z uszu słuchawki, zauważajac jakiś ruch kątem oka. Odwrócił się w tamtą stronę i wpierw zmierzył wzrokiem z góry na dół sylwetkę jegomościa, co trochę mu zajęło, a potem zamarł widząc czarną panterę w księgarnii. To nie jest to co się widzi na codzień. Przełknął cicho ślinę, staając nieco za regałem, który własnie sprzątnął.
- A dzień dobry..- powiedział powoli, bacznie obserwując zwierzaka. Skąd ten ktoś wytrzasnął takiego kota? I to tutaj? Uśmiechnął się neico zdenerwowany. Nie przepadał za dużymi zwierzętami, bo nigdy nic nie wiadomo co takim do łba strzeli.
- A.. praca. Bo z pracą to nie do mnie- odparł nieco głośniej chociaż w ogóle jego zachowanie teraz było dziwne. A wszystko przez tego Nao.

Nowaki - 2013-10-27 11:36:00

Takano przyglądał się młodemu chłopakowi z mieszaniną irytacji i znudzenia. Nie umknęło mu, że  brunet schował się nieco za regałem z książkami. Ogólnie, zachowywał się nieco podejrzanie. Może się mylę ? Może ludzie tak mają ? Cóż, nie przebywałem z nimi za dużo, być może już odzwyczaiłem się od ich zachowań. Pomyślał spokojnie, lustrując chłopaka wzrokiem. Zauważył, że przygląda się panterze. Nao również mu się przyglądał. Siedział spokojnie, z lekko przekrzywioną głową. Jedyni końcówka ogona, owiniętego wokół łap, drgała lekko zdradzając emocje kota. Takano posmyrał kota po głowie i westchnął. Ta czynność zawsze go uspokajała. Pantera nachyliła się lekko w jego stronę mrużąc oczy z zadowolenia.
-Rozumiem. Więc, do kogo powinienem się zgłosić ?- Zapytał zimno nie zdejmując ręki głowy kota. Pantera przyglądała się wszystkiemu z nieukrywanym zaciekawieniem. W pewnym momencie wstała, wyciągnęła się wysuwając na moment długie, ostre pazury i powoli zbliżyła się do chłopaka by po sekundzie go obwąchać. Takano przyglądał się temu obojętnie, co jakiś czas rozglądając się po pomieszczeniu. Obecność setek książek jakoś rekompensowała mu przebywanie z obcym.

Kaito Miyazaki - 2013-10-27 13:57:54

Skinął głową na Ryureina, by nie wskazywać na niego palcem iż to niekulturalne.-Właśnie do niego- Powiedział wrzucając do kartonu jeszcze jedną książkę, która wpadła pod regał. Żołądek momentalnie mu podjechał do gardła, widząc jak czarne zwierze do niego podchodzi i go wącha. Chyba go nie zje? skoro tak grzecznie przyszedł z właścicielem to też nie może być jakaś agresywna pantera. Wzdrygnął się nieznacznie i wycofał by zaraz wyminąć zarówno kocura jak i Yoshide.
- Przepraszam, będzie lepiej jak się ulotnię- powiedział ewakuując się na zewnątzr księgarnii. Rzucił tylko pośpiesznie ' wychodzę' i zamknął drzwi za sobą. ODetchnął świeżym powietrzem z ulgą. kto by pomyślał, że kiedyś zobaczy takiego ogromnego kotka.

Ryurein - 2013-10-27 23:21:01

Moją rozmowę z Robem połączoną z dalszą segregacją przerwało wejście kolejnej osoby. Chyba muszę zamknąć drzwi, bo się tu zaraz pół miasta zwali. Przemknęło mi przez głowę. Odwróciłem się i zamarłem. Przede mną siedziało najpiękniejsze zwierzę jakie w życiu widziałem. Była to wielka czarna pantera o lśniącym futrze i błyszczących inteligencją oczach. Pantera, która właśnie wypłoszyła Kaito. No fakt była duża, nawet bardzo, ale zachowywała się grzecznie i chyba była oswojona. A mówiąc o oswojeniu. Przekręciłem lekko głowę i spojrzałem w górę. I jeszcze trochę w górę. Rany ten facet ma chyba z dwa metry.
- Witaj. Nazywam się Ryurein Strzegomia. W chwili obecnej pełnię obowiązki właściciela. – Ukłoniłem się lekko. – Co do pracy to każda pomoc się przyda. Zwłaszcza, że ci dwaj – wskazałem na Roba i drzwi za którymi zniknął Kaito – pomagają mi tylko chwilowo. Nie jestem jednak, jak na razie, w stanie określić wymiaru godzin ani wypłaty. Muszę się skontaktować z właścicielką, która w obecnie wyjechała. Poza tym chwilowo mamy tu lekki chaos organizacyjny. Więc możesz albo poczekać dzień lub dwa, albo charytatywnie pomóc nam to ogarniać. Wtedy skończymy szybciej i szybciej się wszystkiego dowiem. A tak z innej beczki. Masz ślicznego kota. Nao, tak? Mogę cię pogłaskać, czy odgryziesz mi rękę? – Cóż uwielbiam futrzaki i nie mogłem się oprzeć, żeby tego nie powiedzieć. Poza tym, kiedy będę miał okazję pooglądać czarną panterę z bliska, że nie wspomnę o pogłaskaniu takowej.

Nowaki - 2013-10-28 21:15:23

Nowaki przypatrywał się chłopcu. Nie zdziwiło go to, że uciekł. Nao nie należał do najmilszych zwierząt. Nieświadomie dotknął jednej z blizn na ręce. Niedługo po wyjściu chłopaka zastąpił go kolejny, możliwe, że nieco starszy choć Yoshida nie był tego pewien. Chłopak zawiesił na  moment wzrok na Nao. Właściciel nie spuszczał z niego przenikliwego wzroku. Ucieknie, czy nie ucieknie; Oto jest pytanie Zakpił w myślach. Nao usiadł ponownie i zaczął przyglądać się nowo przybyłemu. Wyglądał na zaciekawionego. Chociaż nigdy nic nie wiadomo,Nao mógł właśnie planować jak pożreć chłopaka by nie zachlapać sobie futra. Po chwili mężczyzna uświadomił sobie, że chłopak na niego patrzy i coś mówi. Skinął lekko głową widząc jak ten się kłania. Nie uciekł. Stwierdził zadowolony.
- Cóż, myślę, że pieniądze nie grają tutaj większej roli. - Powiedział spokojnie, przyglądając się pomieszczeniu.Przez chwilę rozważał czy by nie wyjść jednak gdyby to zrobił musiałby szukać nowej gosposi, która nie bała by się ani jego, ani jego kota. Po głębszym namyśle postanowił więc zostać. - Mogę zostać i pomóc, powiedz mi tylko, od czego powinienem zacząć. - Dodał podwijając rękawy czarnej koszuli. Ostatnia część wypowiedzi nowego pracodawcy sprawiła, że zamarł wpół ruchu. Opanował się jednak, powracając do przerwanej czynności. Nie mógł jednak powstrzymać się by co moment nie zerkać w stronę pantery. Sam zainteresowany, przyglądał się obcemu z lekko przekrzywioną głową i zmrużonymi ślepiami. Z jednej strony, obcy pachniał całkiem zachęcająco. Z drugiej, gdyby się na niego rzucił, musiałby walczyć z Takano o zdobycz. Kot rozejrzał się po pomieszczeniu. Nie było na tyle przestronne by mógł wygrać.W takim razie nie zostało mu nic poza obwąchaniem niedoszłej zdobyczy.

Ryurein - 2013-10-28 23:11:31

Zdziwiłem się gdy mój nowy pracownik; Strasznie dziwnie to brzmi, swoją drogą; stwierdził, że nie interesuje się kwestią pieniędzy. Może chce pracować dla zasady a nie z potrzeby? Chyba jest bogaty sądząc po tym, że posiada własną panterę. Panterę, która właśnie zaczęła mnie intensywnie obwąchiwać. Nie mogłem się oprzeć i leciutko pogłaskałem kota po głowie. Obserwowałem też jego reakcję. W końcu nigdy nie wiadomo i może ten egzemplarz nie lubi głaskania. Nao miał niesamowicie miękką sierść od której nie sposób było się odlepić. Ewentualnie mam już taki spaczony umysł. Po chwili zwróciłem się znowu do jego właściciela.
- Możesz zacząć układać posegregowane książki na wolnych półkach. Zaraz znajdę ci jakąś szmatę do ich wytarcia. Znaczy półek, nie książek. – Mówiąc to podszedłem do biurka, na którym Kaito zostawił ścierki a wracając zahaczyłem o regał, na którym stał płyn. – Proszę bardzo. Jakbyś potrzebował pomocy to wołaj. Jestem zaraz obok. - Mówiąc to wróciłem do swojego zajęcia popatrują co jakiś czas na pante.... na nowego członka ekipy. W końcu nie chciałem powtórki z rozrywki. Jedno zaliczenie gleby dziennie to moja dewiza.

Nowaki - 2013-10-28 23:34:57

Takano w milczeniu przyglądał się poczynaniom mężczyzny. Wiedział, że Nao nie zaatakuje. Nie w takim miejscu. Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem na wspomnienie wielu potyczek między nimi w podobnych miejscach. Ryu podał mu jakąś szmatkę i płyn. Takano skinął głową dając do zrozumienia, że rozumie po czym przeszedł  na wyznaczone miejsce i bez słowa kucnął przy regale. Książki Takano. nie zapominaj o książkach. Myślał ścierając kurz z półek. Nao oblizał się niepostrzeżenie raz po raz spoglądając na obcego po czym ułożył się wygodnie obok właściciela. Z braku lepszych zajęć zaczął czyścić jedną z przednich łap. Jednak nawet to zajęcie szybko mu się znudziło. Wstał więc i otarł się o właściciela. Ten spojrzał na niego i poczochrał kotu sierść na łbie. Nao otrząsnął się jakby zniesmaczony tak jawnym pobłażaniem ze strony właściciela. Zaraz potem, powolnym, kocim krokiem, z kiwającą się na boki końcówką ogona, ruszył zwiedzać księgarnię. Takano obserwował go chwilę z rozczuleniem. Mężczyzna odetchnął lekko i zabrał się za układanie książek. Z miłym zaskoczeniem stwierdził, ze większość z nich kojarzy lub bardzo dobrze zna.

Ryurein - 2013-10-29 07:59:56

Widząc przemieszczanie się kota spojrzałem na jego właściciela mając nadzieję, że jednak futrzak nic nie zmaluje. W końcu jest duży i chyba mógłby spokojnie przestawić regał. I zrobić sobie jakąś krzywdę. Albo powiększyć chaos. Wtedy uderzyła mnie pewna myśl. Cholera, nie sprawdziłem co z Kaito. Może biedak zemdlał albo co gorszego. W końcu wychodził w lekkim szoku. Brawo geniuszu, można by przy tobie umrzeć a ty dopiero po kilku godzinach byś się skapnął. Tak sobie myśląc przyłożyłem sobie książką. Dobra nie ma co narzekać trzeba iść sprawdzić. Chyba sobie tutaj poradzą. W końcu nie odchodzę daleko i na długo. Zdjąwszy książkę ze swojej twarzy rzuciłem krótkie „Zaraz wracam. Idę zobaczyć co z Kaito.” i wyszedłem przed budynek w poszukiwaniu zguby. Zobaczyłem go opierającego się o barierkę naprzeciwko księgarni.
- Wszystko w porządku? Może usiądź. – Zapytałem z troską.

Kaito Miyazaki - 2013-10-29 22:39:16

Powoli podniósł wzrok na Ryu, a jego kąciki ust drgnęły w nerwowym uśmiechu- W porządku. Tak jakby. Bo nie wiem czy wiesz, ale w księgarni jest wielki kot- mówił, gestykulując dłońmi na lewo i prawo, znacząc w powietrzu coś na wzór pantery.- Ja rozumiem takie.. biblioteczne spasłe koty.- pokiwał głową do własnych myśli- Ale "to" - tu miał na myśli czarnego wielkiego sierściucha- to leciutka przesada.
Wziął kilka głębszych wdechów i wydechów. -Zdecydowanie wolę małe kotki, one nawet jak gryzą to nie boli, a ten ten to nigdy nic nie wiadomo. Pożre cię w całości czy wpierw rozerwie na strzępy.- zniżył głos o kilka tonów by nadać swoim słowom bardziej dramatycznego brzmienia. -Albo jestem menda i nie lubię dużych zwierząt- skwitował krótko, robiąc dziwną minę. W sumie nie wiedział co o tym wszystkim myśleć.

MizutanYoshido - 2015-04-05 16:03:34

Wszedłem do księgarni, ponieważ szukałem przepisu na jakieś słodycze. Trochę głupio bo miałem tyle kartek z przepisami wydrukowanymi z internetu a wszystko mi się po jakimś czasie zgubiło i tylko niepotrzebnie się denerwuję szukając tego. Dlatego też kupię książkę i będzie święty spokój. Gdy wszedłem do księgarni, w oczy rzucił mi się bardzo ładny chłopak z słuchawkami ale i tak nie wiedziałbym jak do niego zagadać. Lepiej nie zaczepiać nieznajomych, zwłaszcza gdy z kimś rozmawiają. Wybrałem książkę z półki po dłuższym przeglądaniu. Kupiłem i wyszedłem ostatni raz spoglądając kątem okna na chłopaka z słuchawkami. [z.t]

www.candydolls.pun.pl www.llb.pun.pl www.rinnegard.pun.pl www.dblegendarysprites.pun.pl www.livelife.pun.pl