|
Imię: Maurycy
Nazwisko: kto by to wiedział
Wiek: 14 lat
Skąd: Hiroshima/Tokio
Rasa: człowiek
Status: ukeś
Para: szuka
Wygląd:
Szczególnie charakteryzującą cechą u tego chłopaczka są białe włosy, sięgające mu trochę za ramiona. Powpinane w nie wstążeczki i spinki rzucają się w oczy już z daleka. Oczy Maurycego mają lekko fioletową barwę, a ozdobę dla nich stanowią różowe okulary. Musi je nosić, ponieważ bez nich nic nie widzi. Jest osóbką dość niską, ponieważ 1.50 stało się jego wiecznym przekleństwem. Ciałko ma drobne i szczupłe, przez co ubrania po starszym bracie czasami leżą na nim jak worki. Rysy twarzy... raczej dziewczęce, dlatego też często się ze niego śmieją i traktują jak dziewczynkę. Te wszystkie cechy sprawiają, że koledzy z klasy kpiąco puszczają w jego stronę oczka, a koleżanki albo zachwycają się jaki to jest słodki, albo przytrzymują go i na siłę malują, czeszą i wpinają wsuwki we włosy. Co oczywiście według nich czyni Maurycego jeszcze słodszym.
Historia/Charakter:
Nigdy nie sądziłem, że zdołam znaleźć kogoś, kto mnie pokocha. Moje serce oddawało się dość łatwo, dlatego wiele razy byłem raniony przez dziewczyny. Stale słyszałem, że jestem za młody na miłość, że nie jestem gotowy na poważny związek. Ale czy czternaście lat to za mało? Skoro tak, to ile jeszcze mam czekać ? Oto ja. Zbyt młody by kochać, zbyt duży by płakać. Wydaje mi się, że te słowa za często wpływają na moje życie. Nie płaczę nigdy. Gdy byłem młodszy, również nie raniłem łez. Przed nikim. Rodzice...znajomi... nawet ja sam nie pamiętam czy kiedykolwiek widziałem swój płacz. Więc w takim razie czy w ogóle odnajdę swoją miłość? Nazywam się Maurycy. Głupie imię, wiem. Szczerze mówiąc nawet dużo bardziej niż głupie. Sam nie wiem dlaczego za nim nie przepadam – tak jakoś wyszło. Jak już wcześniej wspomniałem, mój wiek nie dosięgnął jeszcze progu dojrzałości. Mieszkam w Tokio od zaledwie kilku dni. Tata dostał lepszą ofertę pracy, więc postanowił wykorzystać szansę na nowe życie. Na lepszą przyszłość dla mnie. Oczywiście wiązało się to niestety z przeprowadzką. Dlaczego niestety? Cóż... W Hiroshimie mieszkało mi się dużo lepiej. Natomiast stolica, jak to stolica, nigdy nie śpi, a narastający tłok nie da nawet spokojnie przejść przez ulicę. O kontakty się nie martwię. Nigdy nie miałem przyjaciół, co wiązało się również z tym, że z nikim nie musiałem się żegnać przed odjazdem. W sumie tak jest nawet lepiej, ponieważ mam w zwyczaju dość mocno przywiązywać się do ludzi. Ale wróćmy do czasów teraźniejszych. Nowa szkoła...nowa klasa... Ciekawe jak będzie. Stresuję się jak jeszcze nigdy wcześniej. Mam już dość pełnienia roli klasowego popychadła. Czasami naprawdę brakuje mi matki. Ale przyzwyczaiłem się już do tego, że ci co odchodzą, zwykle już do nas nie wracają. Jednak mama opuściła nas w inny sposób. Nigdzie nie odjechała, donikąd nie uciekła. Potrącił ją samochód – w sumie jest to najczęstszym przypadkiem, jeśli chodzi o zbyt wczesne odejście ukochanych osób. Miałem zaledwie cztery lata. Przez ten jeden wypadek zginęła nie tylko mama, ale i cała nasza rodzina. Ze wszystkich odpłynęła radość i chęć życia. To ona je ze sobą zabrała. Jednocześnie straciłem i ojca, i matkę, a także i siebie samego. Jednak w sumie teraz nie jest już tak źle. Najgorsze były pierwsze trzy lata od nieszczęścia. Później tata zebrał się w sobie i postanowił, że przez to wszystko nie zaniedba mojego wychowania. To właśnie wtedy obiecałem sobie, że już nigdy nie będę płakał. Dla taty. Chciałem, żeby uwierzył w to, że jego starania wnoszą choć iskrę szczęścia w moje życie. Nie ronię już łez dla niego.
Umiejętności: wszelkie sztuczki magiczne to jego specjalność
Dodatkowe: jest uczulony prawie na wszystko co się da.
Tak więc podsumowując, ten drobny niezdara,
wyśmiewany przez innych, to właśnie ja.
Szukam miłości, ale póki co
odnoszę wrażenie, że się do tego nie nadaję.
Tamta szkoła była dla mnie porażką.
A co jeśli i tutaj tak będzie? Boję się.
Ostatnio edytowany przez Maurycy (2013-11-11 23:28:36)
Maurycek ^ ^
Małe jest wredne - taa, a szczególnie on.
Offline
Offline