|
Widząc wyciągniętą rękę Ao, chwycił ją i podniósł ponownie sadzając go na łóżku. Okrył go kołdrą, by zimno mu nie było czy coś w tym guście. No co? Ao był nagi, a on zdążył w tym czasie założyć sobie chociaż spodnie.
- Tak wpadłeś na pomysł i było nim bieganie nago po lesie
Wyjaśnił mu będąc poważnym, choć w duchu wciąż chciało mu się śmiać. Na prawdę te jego pomysły niekiedy go wykańczały samym tym że zostały wymyślone. I nastał problem. Nie był pewien czy dobrze zrobi mówiąc co się wydarzyło, ale nie chciał też by przyjaciel pozostał w wielkiej niewiedzy.
- Cóż nie wiem czy chciałbyś wiedzieć co się zdarzyło ale......lepiej będzie jak jednak ci to powiem. Myśmy.....przespaliśmy się ze sobą
Wziął głęboki oddech. Był zdenerwowany ale opowiedział mu jak to się stało. Cały czas mu się przyglądał czekając na jakąkolwiek reakcję. Chociaż to że Ao był zszokowany tym co mówił powinno mu wystarczyć jako reakcje. W wyjaśnieniach darował sobie szczegóły tego co zrobili. Sam z siebie teraz by tego nie powiedział, no chyba że Ao chciałby wiedzieć to wtedy możliwe że mu powie
Offline
Pomoc okazała się naprawdę przydatna. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa. Kiedy tylko już na nich stał, przeszły go ciarki, taki prąd wzdłuż kręgosłupa. Bowiem poczuł jak coś spływa mu po udach, do tego po wewnętrznej stronie. Zignorował jednak ten fakt. Był też wdzięczny za okrycie go, dopiero w tej chwili też zwrócił uwagę na to, że był nagi.
-No taa... -pokiwał głową. -To mógł być mój pomysł...
To nie pierwszy taki plan, który wzbudzałby śmiech w przyjacielu. Zresztą sam Ao miał ochotę się śmiać, jednak śmiech nie przyszedł. Oczekiwał dalszych wyjaśnień, bo to jak sądził Egao nie było wszystkim. Musiało wydarzyć się coś więcej... no nie wiedział dokładnie co, ale coś!
Z początku nie wiedział co zrobić, gdy Yato skończył mówić. Czy może miał się śmiać, czy może płakać. A może to po prostu był kawał kumpla. Patrzył na niego, a jego wyraz twarzy mówił sam za siebie. To wszystko było prawdą. Oni to zrobili... zrobili coś takiego... zrobił to z przyjacielem. Jak mógł! Na końcu wypowiedzi chłopaka, Egao patrzył się na niego zszokowany swoim zachowaniem, wdzięczny, że jednak darował sobie szczegóły. To teraz wszystko miało sens, ból tyłka i pleców, to mokre coś na jego udach.
Wrzasnął.
-Matko boska... czy... to... - wstał, zrzucając z siebie przykrycie. Zrobił kilka kółeczek po przyczepie. W końcu stanął przed przyjacielem opierając ręce na biodrach. - Czy... o matko... matko... ja... my... chyba muszę się wykapać... - stwierdził po chwili ciszy -Wiesz muszę się umyć... zmyć...
Wskazał na uda, cały czas czuł jak, jak "to" z niego wypływało.
Offline
- Wiesz gdzie jest łazienka
Westchnął pokazując dla pewności ręką gdzie łazienka. Może i nie było tego widać ale posiadał łazienkę. Małą i dobrze ukrytą ale miał. Przyglądał się jak Egao zbiera swoje ciuchy i jak zniknął w łazience. Walnął się zaraz na łóżku zasłaniają rękoma twarz.
- Jestem bezmyślny
Mruknął zły na siebie. Zaraz poczuł wewnątrz siebie dziwne uczucie. Rzadko je miewał, ale doskonale wiedział co to było bo przecież...czuł je jeszcze parę godzin temu. Poczucie winy. Najgorsze ze wszystkich możliwych uczuć, jakie odczuwał. Wiedział że to jego wina, wiedział że mógł temu zaprzestać, ale nie zrobił tego. Zdawał sobie doskonale sprawę że po tym mogą skończyć się przyjaźnić. Nie chciał tego, nie chciał kończyć tej przyjaźni.
Wkurzały go te myśli. nie chciał ich. Wstał i zaczął sprzątać po wieczorze, dzięki temu choć na chwilę się tym tak nie przejmował. Szybko sprzątnął co trzeba. Nie było już nic do sprzątania i znów te myśli zaczęły go nawiedzać. Wpadł na pomysł zrobienia posiłku i zabrał się za niego. Robił i dla siebie i dla Ao, choć nie wiedział czy będzie chciał ale to zawsze coś
Offline
Ruszył do łazienki zbierając po drodze swoje rzeczy. Wszedł pod prysznic. Pierwsze kilka minut stał po prostu pod strumieniem wody rozmyślając nad tym co powiedział mu Yato. Nie mógł mieć mu tego za złe, w końcu sam do tego doprowadził. Gdyby umiał powstrzymać się przed piciem do niczego by nie doszło i żaden z nich nie czułby się winny. W końcu zaczął się porządnie myć, a wspomnienia z nocy zaczęły go nachodzić. Czy naprawdę tak się zachowywał. Był tak bardzo wyuzdany i zboczony, a Yato mu na wszystko pozwalał. Wyszedł z łazienki ubrany, przyciągnięty przez smakowity zapach śniadania.
Jego twarz była czerwona, dalej nie mógł zapomnieć o tym o czym myślał podczas mycia. Delikatnie i niepewnie się uśmiechnął. Spojrzał na Yato i usłyszał dziwne badump w klatce piersiowej.
-Y... Yato.. - było mu naprawdę głupio. -Ja... przepraszam to moja wina... mam nadzieję, że...
Nie wiedział na co miał nadzieję, ale przede wszystkim chciał czegoś spróbować. Podszedł do chłopaka na tyle blisko, że doskonale widział jego długie rzęsy, złapał go za ramiona, mruknął przepraszam i wpił się w jego wargi. Musiał spróbować tego na trzeźwo.
Offline