|
seme
Zjawił się tutaj w sumie od niechcenia. Miał tyle zaległej pracy, więc wiadomo, że i tak jeszcze nic nowego nie odda. Również wiadomo, że pracować mu się nie chce i nie ma tak zwanej 'weny twórczej', ale taki stan pojawia się u niego dość często, a szczególnie gdy obudzi się nie o tej godzinie, o jakiej chciał. Tak więc nie ma się co martwić.
Po dłuższym czasie bezsensownego siedzenia w budynku wydawnictwa, zorientował się jakie to jest głupie i zaczął powoli zbierać się do wyjścia.
Jednak przy drzwiach nieoczekiwanie na kogoś wpadł.
Ostatnio edytowany przez Akihiko Usami (2013-01-19 14:04:52)
Offline
uke
Misaki już od od dłuższego czasu tu stal. W sumie, to jego pojawienie się tu było związane z późniejszym ukończeniem wykładów. A nie znajdując Usamiego w domu, stwierdził, ze musi być on własnie tu. Tak wiec, stajać sobie przy drzwiach czekał na niego. Oczywiście, mógł na niego poczekać w domu, ale wiedząc, jak pisarz nalega na wspólne obiady, nie chciał mu robić pewnego rodzaju przykrości.... Zaraz, zaraz...czy on się o niego martwi?! Czy własnie w tym momencie naprawdę sobie pomyślał, ze nie chce mu robić przykrości?! Wręcz przeciwnie, przyjemność?! Z tymi, jak najbardziej przerażającymi myślami, był gotów, w tym momencie, wrócić się do domu. Jednak on mu to uniemożliwiło, w momencie, w którym ten na niego wpadł. Wiec tak oto skończył przyciśnięty do drzwi. Dobrze, ze się nie otworzyły...
- Ej! Patrz, co robisz!
Offline
seme
Juz mial burknac cos w stylu "uwazaj jak chodzisz, idioto", ale gdy zorientowal sie kto na niego wpadl (bo to oczywiscie ten ktos wpadl na niego, nie na odwrot xD), lekko sie usmiechnal. A to ci dopiero niespodzianka.
- No prosze...kogo my tu mamy ?
Powiedzial nieco przyciszonym glosem.
Coz...czyzby Misaki postanowil wprowadzic swoj plan przejecia inicjatywy w zycie i chociaz raz przyjsc do niego z wlasnej woli ? Chcac, niechcac taki wlasnie byl tok myslenia pisarza. Zawsze slyszal i myslal o tym, co najbardziej mu pasowalo. Nie wazne, ze to moze byc zupelnie sprzeczne z rzeczywistoscia. On i tak bedzie twierdzic swoje.
Oczywiscie Akihiko nie mogl nie skorzystac z zaistnialej sytuacji. Dobrze wiedzac, ze nie sa sami w budynku, przycisnal Misakiego bardziej do drzwi, a jego twarz znalazla sie niebezpiecznie blisko jego szyi.
Nie wazne, ze byli w miejscu publicznym. Nie wazne, ze ktos mogl ich zauwazyc. W sumie, gdyby jakis pracownik otworzyl teraz drzwi, na ktorych obydwoje sie opierali, byloby calkiem zabawnie. Przynajmniej dla niego. Akihiko, pragnac dopelnic caly efekt, wsunal kolano miedzy nogi swojego kochanka, usmiechajac sie przy tym znaczaco pod nosem,
Offline
uke
Glupi, glupi, glupi! Powinien zostac w domu! Nic by sie nie wydarzylo, a tak?! Teraz ma na karku Usamiego! Chociaz Usami teraz na pewno nie dobieral sie do jego karku...
Zlapal go za ramiona, wcale nie romantycznie, i probowal od siebie odsunac, oczywiscie wiercac i wierzgajac. Przeciez to jest miejsce publiczne!!! W kazdej chwili ktos moze wyjsc z windy, czy wejsc do budynku. W kazdej chwli ktos mogl ich zobaczyc! A on, jak latwo sie domyslic z jego zachowania, nie chcial tego.
- Puszczaj mnie! Ktos moze nas zobaczyc! Nie zapominaj, ze ty tu pracujesz!
Powiedział, glosniej niz zamierzal.
I znowu to zrobil. Znowu, w troche pokrecony sposob, wyrazil swoja troske w stosunku pisarza. Ale nie to bylo teraz jego glownym zmartwieniem. Teraz chcial jak najszczybciej zwiekszyc dystans miedzy ich cialami. Bardzo, bardzo go zwiekszyc. Moze tak otworzyc drzwi...nie, zaraz odrzucil ten pomysl. Akihiko pewnie by polecial na niego. Co tu robic, co tu robic...?!
Offline
seme
Zaśmiał się swoim niskim głosem i oczywiście ani drgnął, gdy tamten go odpychał. W końcu pisarz był dużo większy i silniejszy, więc oczywiste było, że taki "patyczak" jak Misaki nie ruszy go nawet o centymetr.
- Zobaczy ? Niech widzą, mam to gdzieś.
Jego powieści dobrze się sprzedawały, więc miał pewność, że go nie zwolnią. Nawet po odkryciu takiej tajemnicy. Dodatkowo upewniał go fakt, że gdyby nie był im potrzebny, już dawno by się go pozbyli. W końcu na co im człowiek, który jest strasznie leniwy, ma wszystko głęboko gdzieś i nigdy nie trzyma się wyznaczonych terminów ?
- Hmm... ktoś tu się chyba przejął, co ?
Zapytał z lekką kpiną, która nie była jednak złośliwa. Uśmiechnął się znacząco, nadal się nie odsuwając. A wręcz przeciwnie - przysuwając się jeszcze bliżej, jednocześnie przyciskając drobne ciało chłopaka do drzwi.
- Powiedz, że mnie kochasz.
Zaczał swoją tradycyjną śpiewkę, szepcząc mu zmysłowo na ucho.
Offline
uke
- Powinieneś zacząć się przejmować, to w końcu twoja praca!!
Odparł poddenerwowanym tonem.
Misaki porzucił próby odepchnięcia go. Nie miało to większego sensu, w końcu i tak nie dałby rady. Z lekkim westchnieniem spojrzał gdzieś w bok. Czy on musi być taki denerwujący...!? Czasem miał go już naprawdę dość...
- Wcale się tobą nie przejmuję.
Fuknął, marszcząc gniewnie nos.
Gdy ten go przycisnął, musiał lekko przygryźć wargę, by nie wydać jakiegoś dźwięku. Po pierwsze, nei chciał dać tej radości pisarzowi, a po drugie, nie zamierzał dawać nikomu szansy do poznania tego sekretu.
- To nie jest czas i miejsce do mówienia takich rzeczy.
Mruknął.
Offline
seme
- Bez niej też bym przeżył, mam ciebie.
Odpowiedział w połowie ironicznie, w połowie na poważnie.
Przecież wszystko, co najważniejsze już od dawna było w jego posiadaniu. Pieniądze miał, a nawet za dużo, dlatego większość po prostu wyrzuca w błoto. Kochanka ma, sławę też ma (chociaż to było dla niego nieszczególnie ważne)... więc po co mu ta praca ? Po co ma pisać całe noce, a nad ranem odstraszać nawet gołębie na parapecie za oknem ? I dlatego niezbyt się przejmował.
- Nie przejmujesz, oczywiście.
W tym miejscu pisarz zaśmiał się sarkastycznie.
- W takim razie powiedz mi to prosto w twarz.
Powiedział, po czym złożył na jego szyi delikatny pocałunek.
- A na wyznawanie miłości nie ma określonego miejsca i pory. Na to zawsze jest czas.
Offline
uke
Spuścił głowę, poczerwieniały z gniewu. Czemu on musiał mu wszystko utrudniać?!?! Miał tego już serdecznie dość. I zamierzał coś w końcu z tym zrobić. Po pierwsze, otworzył drzwi. Obydwoje wylecieli, ale przynajmniej udało mu się uwolnić z uścisku pisarza. Poprawił czapkę na głowie i spojrzał na niego.
- Nie przejmuję się tobą.
Fuknął.
Ale nie odszedł. Nie mógł się zdobić na zostawienie Usamiego. Bo, czy zdawał sobie z tego sprawę czy nie, czy chciał, czy nie, zakochał się w nim. Ale przyznać się do tego - nigdy!
Offline
seme
Czasami bycie drobnym ma swoje zalety. Na przykład teraz. Gdy oboje polecieli na podłogę, pisarz nie zdążył go przytrzymać i Misaki mu się wyślizgnął. A było już tak ciekawie ! Tymczasem Akihiko leżał nieco zdenerwowany na podłodze, ponieważ to on najboleśniej się z nią zderzył.
Wstał otrzepał się z brudu i najzwyczajniej w świecie poszedł w głąb korytarza.
- Skoro tak, to idź teraz do domu.
Powiedział z wyzywającym uśmieszkiem. Oczywiście nie chciał go wygonić. Po prostu wiedział, że Misaki go nie zostawi. Że mu na nim zależy. Inaczej by tu przecież nie przyszedł...
Offline
uke
- Zamiast zgrywać idiotę to chodź ze mną
Burknął.
Kopnął kamyk, który leżał obok niego, nie chcąc patrzyć mu w twarz. Kurde...zabrzmiało to tak, jakby chciał, by z nim poszedł.
- Obiad jest tylko do ugotowania, nie chce, żeby się zmarnował.
Szybko się wytłumaczył.
Może nawet zbyt szybko. I teraz w jego głos wkradła się nerwowość i ta cicha, niemal niezauważalna nutka która wydawała się prośbą. Bo tak naprawdę Misakai chciał, by pisarz z nim poszedł. By pogratulował mu dobrego obiadu a potem zaczął się do niego dobierać. Po prostu chciał, by Usami był blisko niego.
Offline
seme
Stał do niego plecami, dlatego też Misaki nie mógł zauważyć uśmiechu zwycięstwa, który w tej chwili tkwił na twarzy pisarza. Zaproszenie na obiad, hm? Nie ważne, że do własnego domu, dla niego to i tak zabrzmiało jak zaproponowanie randki. I oczywiście taka perspektywa bardzo się mu spodobała.
- Rzeczywiście to nie może się zmarnować.
Powiedział, a w jego głosie dało się wychwycić podejrzaną i może nieco dwuznaczną nutkę. Nagle odwrócił się i zaczął iść w dugą stronę - do wyjścia z budynku. Zatrzymał się w połowie drogi i spojrzał na chłopaka przez ramię.
- Idziesz?
Offline
uke
Misaki westchnal i ruszyl za Usagim. Nie pytal czemu ida z powrotem do srodka. Nawet najglupsze pomysly jego kochanka wychodzily w koncu na dobre. Mial tylko nadzieje, ze nie skonczy sie to dobrze tylko dla niego.
Zamknal drzwi za nimi. Bylo tu teraz kilka osob, ktore z zaciekawieniem zerkaly na nich. Od tego, na policzkach chlopaka zagoscil delikatny rumieniec. Zawsze tak sie dzialo, gdy byl blisko pisarza, a ludzie sie gapili.
Offline
seme
Wszedł do biura, obdarzając swoim słynnym spojrzeniem każdego, kto był w środku. Natomiast kiedy pracownicy ukradkiem zerkali na jego kochanka, wzrok pisarza zmieniał się na coś w stylu: "Tylko spróbuj go tknąć.... Misaki jest mój ." Czy był zazdrosny? Owszem. Zazdrościł niemal każdego spojrzenia, jakie chłopak kierował na innych mężczyzn. I może właśnie dlatego, że był cholernie zazdrosny, traktował go czasami jak dziecko.
Chociaż tak właściwie, to Usami był dużym dzieckiem. Dzieckiem z sentymentem do parówek-ośmiorniczek, pluszaków, tendencją do ranienia sobie palców oraz zdezorientowanym w kuchni bachorem, który bez Misakiego prawdopodobnie umarłby gdzieś na ulicy. Z tego wynika, że jednak miał swoje słabe strony.
Bez słowa podszedł do edytorki i porozumiewawczo skinął jej głową, na co ta zrobiła się dziwnie blada, a Usagi jeszcze bardziej wkurzony.
- Nie mów, że tego nie masz!
Odezwał się pierwszy, a jego dłonie natychmiastowo zacisnęły się w pięści jak zawsze, gdy był poddenerwowany.
Offline
uke
A teraz miał największe prawo być zazdrosny, ponieważ Misaki zerkał na każdego możliwego osobnika, którego mijali. Czuł się niepewnie, jak zawsze, gdy pokazywał sie w towarzystwie z Usamim. Miał wtedy wrażenie, ze jest mały i niezauważalny, że psuje jego wygląd i jest cieniem pisarza. A najgorsze było w tym to, że nie potrafił tego zmienic. Chłopak był zmuszony do bycia tylko "pasożytem" na Wielkim Lordzie Usamim.
Patrzył na edytorke, która tak zbladła. Podszedł bliżej, jakby chciał swoją obecnością uspokoić kochanka.
- Nie musisz się tak na niej wyżywać...
Mruknął pod nosem.
Ostatnio edytowany przez Misaki Takahashi (2013-06-20 20:05:38)
Offline
seme
Patrzył raz na kochanka, raz na wystraszoną edytorkę i to w zupełności wystarczyło, żeby pisarz dał sobie spokój. W końcu jego celem nie było wystawienie przedstawienia na całe wydawnictwo. Gdy wpadał w złość, nie łatwo mu było się opanować, ale jak już miał się uspokoić, to tylko dzięki Misakiemu. Z jakiegoś dziwnego powodu tak było zawsze.
Wziął więc głęboki oddech i spokojnym tonem kontynuował rozmowę z edytorką.
- Po weekendzie chcę widzieć dokończoną pracę.
Może i było to nieco zabawne, ale w przeciwieństwie do własnej nieobowiązkowości i lenistwem, był strasznie wyczulony na czyjeś ślamazarstwo. Cały Usami.
Chcąc mieć jak najszybciej spokój, zrobił w tył zwrot i wyszedł z budynku, w połowie drogi chwytając chłopaczka za rękę. Czy się wyrywał, czy nie - on i tak go nie puścił. Na parkingu odszukał wzrokiem swój czerwony samochód, po czym wpakował kochanka do środka. Sam zaś usiadł na miejscu kierowcy i wyjechał z podjazdu.
Offline