|
uke
Skinął głową na Ryureina, by nie wskazywać na niego palcem iż to niekulturalne.-Właśnie do niego- Powiedział wrzucając do kartonu jeszcze jedną książkę, która wpadła pod regał. Żołądek momentalnie mu podjechał do gardła, widząc jak czarne zwierze do niego podchodzi i go wącha. Chyba go nie zje? skoro tak grzecznie przyszedł z właścicielem to też nie może być jakaś agresywna pantera. Wzdrygnął się nieznacznie i wycofał by zaraz wyminąć zarówno kocura jak i Yoshide.
- Przepraszam, będzie lepiej jak się ulotnię- powiedział ewakuując się na zewnątzr księgarnii. Rzucił tylko pośpiesznie ' wychodzę' i zamknął drzwi za sobą. ODetchnął świeżym powietrzem z ulgą. kto by pomyślał, że kiedyś zobaczy takiego ogromnego kotka.
Offline
Moją rozmowę z Robem połączoną z dalszą segregacją przerwało wejście kolejnej osoby. Chyba muszę zamknąć drzwi, bo się tu zaraz pół miasta zwali. Przemknęło mi przez głowę. Odwróciłem się i zamarłem. Przede mną siedziało najpiękniejsze zwierzę jakie w życiu widziałem. Była to wielka czarna pantera o lśniącym futrze i błyszczących inteligencją oczach. Pantera, która właśnie wypłoszyła Kaito. No fakt była duża, nawet bardzo, ale zachowywała się grzecznie i chyba była oswojona. A mówiąc o oswojeniu. Przekręciłem lekko głowę i spojrzałem w górę. I jeszcze trochę w górę. Rany ten facet ma chyba z dwa metry.
- Witaj. Nazywam się Ryurein Strzegomia. W chwili obecnej pełnię obowiązki właściciela. – Ukłoniłem się lekko. – Co do pracy to każda pomoc się przyda. Zwłaszcza, że ci dwaj – wskazałem na Roba i drzwi za którymi zniknął Kaito – pomagają mi tylko chwilowo. Nie jestem jednak, jak na razie, w stanie określić wymiaru godzin ani wypłaty. Muszę się skontaktować z właścicielką, która w obecnie wyjechała. Poza tym chwilowo mamy tu lekki chaos organizacyjny. Więc możesz albo poczekać dzień lub dwa, albo charytatywnie pomóc nam to ogarniać. Wtedy skończymy szybciej i szybciej się wszystkiego dowiem. A tak z innej beczki. Masz ślicznego kota. Nao, tak? Mogę cię pogłaskać, czy odgryziesz mi rękę? – Cóż uwielbiam futrzaki i nie mogłem się oprzeć, żeby tego nie powiedzieć. Poza tym, kiedy będę miał okazję pooglądać czarną panterę z bliska, że nie wspomnę o pogłaskaniu takowej.
Offline
Nowaki przypatrywał się chłopcu. Nie zdziwiło go to, że uciekł. Nao nie należał do najmilszych zwierząt. Nieświadomie dotknął jednej z blizn na ręce. Niedługo po wyjściu chłopaka zastąpił go kolejny, możliwe, że nieco starszy choć Yoshida nie był tego pewien. Chłopak zawiesił na moment wzrok na Nao. Właściciel nie spuszczał z niego przenikliwego wzroku. Ucieknie, czy nie ucieknie; Oto jest pytanie Zakpił w myślach. Nao usiadł ponownie i zaczął przyglądać się nowo przybyłemu. Wyglądał na zaciekawionego. Chociaż nigdy nic nie wiadomo,Nao mógł właśnie planować jak pożreć chłopaka by nie zachlapać sobie futra. Po chwili mężczyzna uświadomił sobie, że chłopak na niego patrzy i coś mówi. Skinął lekko głową widząc jak ten się kłania. Nie uciekł. Stwierdził zadowolony.
- Cóż, myślę, że pieniądze nie grają tutaj większej roli. - Powiedział spokojnie, przyglądając się pomieszczeniu.Przez chwilę rozważał czy by nie wyjść jednak gdyby to zrobił musiałby szukać nowej gosposi, która nie bała by się ani jego, ani jego kota. Po głębszym namyśle postanowił więc zostać. - Mogę zostać i pomóc, powiedz mi tylko, od czego powinienem zacząć. - Dodał podwijając rękawy czarnej koszuli. Ostatnia część wypowiedzi nowego pracodawcy sprawiła, że zamarł wpół ruchu. Opanował się jednak, powracając do przerwanej czynności. Nie mógł jednak powstrzymać się by co moment nie zerkać w stronę pantery. Sam zainteresowany, przyglądał się obcemu z lekko przekrzywioną głową i zmrużonymi ślepiami. Z jednej strony, obcy pachniał całkiem zachęcająco. Z drugiej, gdyby się na niego rzucił, musiałby walczyć z Takano o zdobycz. Kot rozejrzał się po pomieszczeniu. Nie było na tyle przestronne by mógł wygrać.W takim razie nie zostało mu nic poza obwąchaniem niedoszłej zdobyczy.
Ostatnio edytowany przez Nowaki (2013-10-28 21:17:18)
~Coś o Takano
" Każdy człowiek, nie ważne jak bardzo znienawidzony przez społeczeństwo ma jedną, niepodważalną zaletę; umiera. "
Offline
Zdziwiłem się gdy mój nowy pracownik; Strasznie dziwnie to brzmi, swoją drogą; stwierdził, że nie interesuje się kwestią pieniędzy. Może chce pracować dla zasady a nie z potrzeby? Chyba jest bogaty sądząc po tym, że posiada własną panterę. Panterę, która właśnie zaczęła mnie intensywnie obwąchiwać. Nie mogłem się oprzeć i leciutko pogłaskałem kota po głowie. Obserwowałem też jego reakcję. W końcu nigdy nie wiadomo i może ten egzemplarz nie lubi głaskania. Nao miał niesamowicie miękką sierść od której nie sposób było się odlepić. Ewentualnie mam już taki spaczony umysł. Po chwili zwróciłem się znowu do jego właściciela.
- Możesz zacząć układać posegregowane książki na wolnych półkach. Zaraz znajdę ci jakąś szmatę do ich wytarcia. Znaczy półek, nie książek. – Mówiąc to podszedłem do biurka, na którym Kaito zostawił ścierki a wracając zahaczyłem o regał, na którym stał płyn. – Proszę bardzo. Jakbyś potrzebował pomocy to wołaj. Jestem zaraz obok. - Mówiąc to wróciłem do swojego zajęcia popatrują co jakiś czas na pante.... na nowego członka ekipy. W końcu nie chciałem powtórki z rozrywki. Jedno zaliczenie gleby dziennie to moja dewiza.
Offline
Takano w milczeniu przyglądał się poczynaniom mężczyzny. Wiedział, że Nao nie zaatakuje. Nie w takim miejscu. Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem na wspomnienie wielu potyczek między nimi w podobnych miejscach. Ryu podał mu jakąś szmatkę i płyn. Takano skinął głową dając do zrozumienia, że rozumie po czym przeszedł na wyznaczone miejsce i bez słowa kucnął przy regale. Książki Takano. nie zapominaj o książkach. Myślał ścierając kurz z półek. Nao oblizał się niepostrzeżenie raz po raz spoglądając na obcego po czym ułożył się wygodnie obok właściciela. Z braku lepszych zajęć zaczął czyścić jedną z przednich łap. Jednak nawet to zajęcie szybko mu się znudziło. Wstał więc i otarł się o właściciela. Ten spojrzał na niego i poczochrał kotu sierść na łbie. Nao otrząsnął się jakby zniesmaczony tak jawnym pobłażaniem ze strony właściciela. Zaraz potem, powolnym, kocim krokiem, z kiwającą się na boki końcówką ogona, ruszył zwiedzać księgarnię. Takano obserwował go chwilę z rozczuleniem. Mężczyzna odetchnął lekko i zabrał się za układanie książek. Z miłym zaskoczeniem stwierdził, ze większość z nich kojarzy lub bardzo dobrze zna.
~Coś o Takano
" Każdy człowiek, nie ważne jak bardzo znienawidzony przez społeczeństwo ma jedną, niepodważalną zaletę; umiera. "
Offline
Widząc przemieszczanie się kota spojrzałem na jego właściciela mając nadzieję, że jednak futrzak nic nie zmaluje. W końcu jest duży i chyba mógłby spokojnie przestawić regał. I zrobić sobie jakąś krzywdę. Albo powiększyć chaos. Wtedy uderzyła mnie pewna myśl. Cholera, nie sprawdziłem co z Kaito. Może biedak zemdlał albo co gorszego. W końcu wychodził w lekkim szoku. Brawo geniuszu, można by przy tobie umrzeć a ty dopiero po kilku godzinach byś się skapnął. Tak sobie myśląc przyłożyłem sobie książką. Dobra nie ma co narzekać trzeba iść sprawdzić. Chyba sobie tutaj poradzą. W końcu nie odchodzę daleko i na długo. Zdjąwszy książkę ze swojej twarzy rzuciłem krótkie „Zaraz wracam. Idę zobaczyć co z Kaito.” i wyszedłem przed budynek w poszukiwaniu zguby. Zobaczyłem go opierającego się o barierkę naprzeciwko księgarni.
- Wszystko w porządku? Może usiądź. – Zapytałem z troską.
Offline
uke
Powoli podniósł wzrok na Ryu, a jego kąciki ust drgnęły w nerwowym uśmiechu- W porządku. Tak jakby. Bo nie wiem czy wiesz, ale w księgarni jest wielki kot- mówił, gestykulując dłońmi na lewo i prawo, znacząc w powietrzu coś na wzór pantery.- Ja rozumiem takie.. biblioteczne spasłe koty.- pokiwał głową do własnych myśli- Ale "to" - tu miał na myśli czarnego wielkiego sierściucha- to leciutka przesada.
Wziął kilka głębszych wdechów i wydechów. -Zdecydowanie wolę małe kotki, one nawet jak gryzą to nie boli, a ten ten to nigdy nic nie wiadomo. Pożre cię w całości czy wpierw rozerwie na strzępy.- zniżył głos o kilka tonów by nadać swoim słowom bardziej dramatycznego brzmienia. -Albo jestem menda i nie lubię dużych zwierząt- skwitował krótko, robiąc dziwną minę. W sumie nie wiedział co o tym wszystkim myśleć.
Offline
seme
Wszedłem do księgarni, ponieważ szukałem przepisu na jakieś słodycze. Trochę głupio bo miałem tyle kartek z przepisami wydrukowanymi z internetu a wszystko mi się po jakimś czasie zgubiło i tylko niepotrzebnie się denerwuję szukając tego. Dlatego też kupię książkę i będzie święty spokój. Gdy wszedłem do księgarni, w oczy rzucił mi się bardzo ładny chłopak z słuchawkami ale i tak nie wiedziałbym jak do niego zagadać. Lepiej nie zaczepiać nieznajomych, zwłaszcza gdy z kimś rozmawiają. Wybrałem książkę z półki po dłuższym przeglądaniu. Kupiłem i wyszedłem ostatni raz spoglądając kątem okna na chłopaka z słuchawkami. [z.t]
Offline